Dzień
dobry, jestem Kim Jonghyun... Nie, zbyt formalnie. To może... Yoł
yoł, jestem Jjong. Ugh, nie! To też nie przejdzie. Eh, a może po
prostu powiem „cześć, jestem Jonghyun.” Tak, tak może być. -
Westchnął, idąc przez długi korytarz szkoły School of Permorming
Arts Seoul. Jak tu trafił? Nawet nie wiedział. Jego marzeniem było
trafienie właśnie do tej szkoły. Słyszał o niej wiele dobrego, a
przede wszystkim, że mógłby w niej rozwijać swoje pasje, dlatego
uznał, że to właśnie miejsce dla niego. Tylko problem w tym, że
zupełnie nie wiedział gdzie ma iść! Szedł już chyba piątym
korytarzem i dalej nie mógł znaleźć sali, do której go odesłano.
Nagle z zamyślenia wyrwał go głośny huk i ciche przeklinanie pod
nosem. Ruszył w stronę tych odgłosów i ujrzał bardzo ładnego,
szczupłego chłopca, który zbierał z podłogi masę książek. Od
razu podbiegł do niego i zaczął mu pomagać. Chłopak, widząc
drugą parę rąk, nie powiedział nic, a kiedy już skończyli,
podnieśli się do pozycji stojącej i spojrzeli na siebie.
- Kto kazał ci wziąć samemu tyle książek? Przecież to za dużo! Jesteś zbyt drobniutki na takie dźwiganie. - blondyn od razu się zbulwersował. Jego towarzysz tylko stał i wlepiał w niego swoje ciemne, niemal czarne oczy, i nic nie mówił. - Och, wybacz... Uraziłem cię tym? Mianhae, ja po prostu... - nie zdążył dokończyć, ponieważ czarnowłosy chłopak mu przerwał.
- Dziękuję. Masz rację, to dla mnie zbyt wiele... Ale nauczyciel kazał mi je wszystkie przynieść i musiałem to zrobić. A tak w ogóle, dlaczego szwędasz się sam po szkole, skoro lekcje już się zaczęły? - spojrzał na niego z ciekawością.
- Umm... Tak szczerze to się zgubiłem. Wiesz, jestem tu nowy i kazano mi iść do sali 184, ale ja w ogóle nie mogę jej znaleźć! - wydął dolną wargę, wyglądając przy tym naprawdę słodko. Tak też pomyślał jego nowy kolega.
- Haha! No to idealnie trafiłeś, bo ja właśnie tam idę. Chodźmy razem! - uśmiechnął się szeroko.
- Serio?! Uffff, a już myślałem, że zgubiłem się na dobre! Dobrze, chodźmy. I przy okazji pomogę ci z tymi książkami. - odwzajemnił uśmiech, po czym ruszyli w stronę „zaginionej” sali. Przez jakiś czas szli w milczeniu, ale wyższy z nich w końcu przerwał ciszę.
- Tak w ogóle to jestem Taemin. A ty, włóczykiju? - zachichotał. Jjong już miał go okrzyczeć za to określenie, ale słysząc ten uroczy śmiech nie potrafił tego zrobić, dlatego uśmiechnął się tylko.
- Ja jestem Jonghyun. Słuchaj, daleko jeszcze? Bo już sporo po dzwonku. - spojrzał na zegarek nieco zmartwiony, że to pierwszy dzień w szkole, a on już się spóźnia.
- Spokojnie! To tutaj. - wskazał mu skinięciem głowy drzwi naprzeciwko nich. Weszli więc do środka. Jonghyun rozejrzał się po sali. Była bardzo ozdobna i kolorowa. Jedna ściana była pokryta szafkami, w których wszyscy uczniowie mogli zostawiać swoje prace i inne rzeczy, ponieważ była to sala plastyczna. Bardzo mu się to spodobało, bo dzięki temu będzie miał pewność, że nigdy niczego nie zapomni. Uśmiechnął się pod nosem i teraz spojrzał na uczniów. Wszyscy byli ubrani w te same mundurki, ale widać było, że każdy ma swój odrębny styl. Zauważył też, że po jednej stronie klasy siedzieli, hm, tacy poważni i raczej zrównoważeni uczniowie, w środku byli raczej tacy... Wyglądający bardziej kobieco niż męsko, a była to szkoła dla samych chłopców. A po drugiej stronie siedziały osoby, które nie wyróżniały się zbytnio niczym i tam też wypatrzył sobie miejsce.
- Ekhem, przepraszam nauczycielu, że tak długo mi to zeszło... Znalazłem też ucznia, który wygląda na to, że jest nowy. Trochę się zgubił... - popatrzył w stronę blondwłosego, a potem położył książki na pierwszej wolnej ławce i poszedł na swoje miejsce, które oczywiście znajdowało się w środkowym rzędzie. „Nowy” skłonił się lekko, patrząc na plakietkę nauczyciela, czytając w myślach - Mr. Lee Kang Jo... Coś mi to mówi...
- Ach tak, ty pewnie jesteś Kim Jonghyun. Dostałem adnotacje do dziennika, że masz się dzisiaj pojawić. Nic się nie stało, jeżeli chodzi o twoje spóźnienie. Każdy z obecnych tutaj miał takie samo wejście, wszyscy się gubili. - zaśmiał się, a reszta klasy uśmiechnęła się, choć nie wszyscy zrobili to przyjacielsko. Już wiedział, że z niektórymi nie będzie miał lekko. - Może przedstawisz się klasie i powiesz parę słów o sobie. - wskazał mu ręką, żeby przyszedł na środek, co Jonghyun uczynił od razu, przy okazji odkładając resztę książek i wziął głęboki wdech.
- Cześć, jestem Jonghyun. Co mógłbym o sobie powiedzieć? W sumie, nie ma tego zbyt wiele. Moim celem w życiu jest śpiew. Głównie dlatego tu jestem, żeby rozwijać swój... Nie wiem czy talent, ale głos na pewno. Chcę zagłębić tajniki muzyki, sztuka też nie jest zła. Jestem artystyczną duszą i mam nadzieje, że się dobrze dogadamy, bo zapewne większość z was jest tu z tego samego powodu, co ja. Cieszę się, że będę mógł z wami pracować. - wykonał swój, czarujący większość, eyesmile i za zgodą nauczyciela, usiadł na swoje miejsce. Oczywiście, kiedy wybrał drugą stronę sali, niektórzy spojrzeli na niego trochę krzywo, ale większość chyba miała dobre zamiary. Taemin ciągle patrzył na niego, nie słuchając co mówił pan Lee. Zresztą, to raczej lekcja organizacyjna. Zawsze przecież może poprosić Jinkiego o notatki (klasowego kujona, który zawsze wszystko notuje i wie), dlatego nie bardzo się tym przejmował. Westchnął cicho, podpierając głowę ręką. Od początku, kiedy go zobaczył, czuł coś dziwnego w środku... Ten chłopak miał w sobie coś, co go przyciągało. Ten olśniewający uśmiech i troska o drugiego człowieka... A jeszcze z taką wspaniałą pasją mówił o muzyce i tym, dlaczego się tutaj znalazł. Ale moment, chwila. Przecież zna go dopiero od... Pół godziny? A już ma takie dziwne myśli. Czyżby... W końcu zaczął wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia?
* * *
Po lekcji wszyscy opuścili salę. Jedynie Jjong zaczekał chwilę i pociągnął Taemina za rękę, który już chciał wyjść.
- Ej, Minnie. Mam prośbę. - powiedział, a kiedy Tae usłyszał zdrobnienie swojego imienia, momentalnie nogi mu zmiękły.
- T-Tak...? - przygryzł delikatnie dolną wargę, czując się trochę nieswojo przez uczucie, jakie w jednej chwili go ogarnęło.
- Bo jak sam wiesz... Nie wiem jeszcze gdzie co jest i nie chciałbym się znowu zgubić. Mógłbyś mnie trochę oprowadzić po szkole? - popatrzył na niego z nadzieją w oczach.
- P-Pewnie! Tylko musi być teraz? Bo chciałbym jeszcze zajrzeć do swojego pokoju i uprzedzić mojego współlokatora, że zapewne wrócę późno. - wydukał. Starał się mówić normalnie, ale jego kolega dalej trzymał go za rękę, a kiedy się zorientował, puścił ją lekko zmieszany.
- Och, tak! Nie ma sprawy, ale zanim pójdziesz to może pokażesz mi mój pokój? Też chciałbym do niego zajrzeć.
- Uhm, jasne. To chodź, ale najpierw mi powiedz, jaki jest numer twojego pokoju. - zaczął iść, a Jjong po chwili ruszył za nim i dorównał mu kroku, idąc teraz obok niego.
- Czekaj, niech no sprawdzę te kartkę... - wyciągnął z kieszeni pomiętą już kartkę papieru i wyczytał z niej numerek. - 303.. Tak, to jest trójka. 303. - kiwnął głową z uśmiechem, a Taemin nagle zatrzymał się.
- Huh? Zaraz, jesteś pewien, że to 303? - spojrzał na niego trochę przerażony.
- No... Tak, a co? Coś nie tak? - zdziwił się, wpatrując to w niego, to w kartkę.
- Bo... W tym pokoju... - zaciął się, nie wiedząc, co dalej powiedzieć.
- …? - w ogóle nic z tego nie rozumiał. Westchnął ciężko i czekał, aż Tae łaskawie dokończy.
- Tam jest osoba, z którą... No na pewno nie wyniknie z tego nic dobrego, jeżeli tam zamieszkasz. Może przeniesiesz się do mnie? Bo wiesz, na pewno byśmy się jakoś zmie... - mówił z przekonaniem, uważając, że to będzie najlepsze wyjście, ale jego towarzysz przyłożył mu palec do ust w celu uciszenia go.
- Cśśś. Słuchaj, ja się nikogo nie boję. Co będzie to będzie, po prostu mnie tam zaprowadź, a ja sam ocenię sytuację, okej? - zabrał palec z jego ust i poklepał go po ramieniu, on zaś trochę niepewnie, ale zaprowadził go w końcu pod wskazany pokój.
- To tutaj... Tylko żeby nie było, że nie uprzedzałem. Jakby co, moja propozycja jest dalej aktualna. Trzymaj się, Jjongie. - posłał mu delikatny uśmiech i poszedł do siebie. Blondyn nie bardzo wiedział o co mu mogło chodzić. No przecież co by się mogło złego stać? Najwyżej nie będzie się dogadywał ze swoim współlokatorem, ale nic więcej. On nie ma zamiaru się z nikim bić. Już był ciekaw, co to za dryblas musi mieszkać w tym pokoju, skoro każdy się go tak boi. Westchnął i nacisnął klamkę, po czym wszedł do środka. Zauważył, że jego walizki, które zapewne przyniosła tu ochrona, były... Porozwalane? Zdziwił się i zaczął zbierać swoje rzeczy. Kiedy już wszystkie uporządkował, postanowił rozejrzeć się po pokoju. Z łazienki słyszał, że woda w prysznicu się leje, więc stwierdził, że jego nowy współlokator musi brać prysznic. Chcąc się o nim czegoś więcej dowiedzieć, po cichu poszedł do jego części pokoju, która znajdowała się w górnej części i zaczął oglądać jego rzeczy, ale niczego nie dotykając. Z tego, co zdążył zauważyć, ten chłopak musi lubić... Kolor różowy. O matko kochana, chyba jeszcze nigdy nie widział żadnego mięśniaka, który lubi różowy! Zachichotał cicho pod nosem i zerknął na zdjęcia na jego półkach. Nie było ani jednego jego zdjęcia, na fotografiach widać było przeróżne, piękne krajobrazy albo urocze zwierzątka. To było dosyć dziwne, ale no o gustach się nie dyskutuje.
- EJ, CO TY TAM ROBISZ, KOLEŚ?! - nagle usłyszał głośny wrzask i niefortunnie potknął się o łóżko, przez co wylądował na ziemi. Osoba, która wydała z siebie ten... Ryk, nawet się tym nie przejęła. Kiedy Jonghyun już nieco doszedł do siebie, uniósł głowę i zamarł. Wydawało mu się, jakby umarł, poszedł do nieba i ujrzał anioła, ale... Nie takiego zwykłego anioła. Ten anioł był naprawdę piękny, wyglądał jakby dopiero co wyszedł z kąpieli. Miał mokre blond włosy, z których woda kapała na jego nagie ramiona, a w pasie obwinięty był śnieżnobiałym ręcznikiem. Do tego patrzył na niego swoimi ciemnymi, kocimi oczami i miał nieco srogą minę. Ideał piękna, o tak. - pomyślał Jonghyun. Nawet nie wiedział, kiedy zaczął się uśmiechać jak głupek i podparł brodę rękami. „Anioł”, widząc to, wkurzył się jeszcze bardziej i podszedł do niego, po czym złapał za pierwszą lepszą poduszkę i zaczął go nią uderzać. - CZY JA SIĘ NIE WYRAŻAM JASNO?! WON MI STĄD, RAZ DWA TRZY! NIE CHCĘ CIĘ TU WIDZIEĆ! - darł się w niebogłosy. Dopiero wtedy Kim ocknął się z tego transu, przestraszony niemal zjechał po schodach i rzucił się na łóżko, znajdujące się na dole.
- Nie bij mnie aniele, proszę nie bij! - zaczął rozpaczliwie krzyczeć, przez co chłopak z mokrymi włosami stanął jak wryty, przez określenie, jakie usłyszał.
- Aniele...? Huh? Co ty... - po chwili wytrzeszczył oczy i przeraził się. - Koleś, brałeś coś?! Wiesz, że z takimi rzeczami nie przychodzi się do szkoły? I w ogóle co ty tutaj robisz?! - walnął go w głowę, żeby ten w końcu na niego spojrzał.
- Ała... Po pierwsze to przestań mnie bić! - teraz to on krzyknął, na co ten drugi momentalnie zamilkł i podniósł się do pozycji siedzącej, patrząc na niego. - A po drugie to nic nie brałem. I jeżeli chodzi o to, co tu robię, to od dzisiaj będę tutaj mieszkał. Ty jak mniemam będziesz moim współlokatorem, choć szczerze powiedziawszy spodziewałem się, że będziesz wyglądał inaczej... - nagle zrobił się trochę zmieszany, kiedy zdał sobie sprawę, że chłopak stojący naprzeciwko niego jest prawie nagi. Musiał przyznać, że ten widok nie to, że mu się nie podobał, a wręcz przeciwnie, ale to było niezbyt komfortowe położenie w tej sytuacji.
- Yyyy... To może ja się ubiorę i wtedy pogadamy, ekhem... - wyglądało na to, że jego kolega zrozumiał przekaz, przynajmniej po części, i szybko poszedł się ubrać. Kiedy już to zrobił, wrócił z powrotem na dół i usiadł na jednym z foteli. Nagle zapadła ta niezręczna cisza, dlatego Jonghyun postanowił ją przerwać.
- To może na początek się przedstawię. Jestem Kim Jonghyun. - podał mu rękę, jednak tamten jej nie uścisnął i tylko machnął lekceważąco swoją przydługą blond grzywką.
- Kim Kibum. - odpowiedział krótko. - Ale dla przyjaciół Key. Czyli nie dla ciebie. - uśmiechnął się sztucznie i założył nogę na nogę. - Dobra, więc sprawa jest prosta. Do jutra ma cię tu nie być.
- Co... Ło ło ło, nie tak szybko. Nawet nie ma mowy! - oburzył się. - Przydzielono mi ten pokój, dlatego tu zostanę. Co prawda Minnie zaproponował mi zmianę pokoju...
- Minnie? Czy mówisz o Taeminie? - od razu się ożywił, słysząc o kim wspomniał drugi Kim.
- No tak, o Taeminie. - kiwnął głową, patrząc na niego.
- Wiedziałem... Wiedziałem, że on będzie pierwszy w kolejce do ciebie. - powiedział, prychając pogardliwie.
- O co ci chodzi? Po prostu mi pomaga, bo jestem tu nowy. Czy to coś złego? I co masz na myśli z tą kolejką? - zupełnie nie rozumiał toku rozumowania tej nadętej divy. Może i był nieziemsko piękny, ale charakter miał okropny.
- Nie ważne. Idź do niego, bo ja nie mam zamiaru cię tutaj trzymać. - wzruszył ramionami i zaczął oglądać swoje paznokcie.
- Słuchaj mnie, księżniczko. - słysząc to Kibum od razu spojrzał na niego z mordem w oczach. - Nie będę się ciebie słuchał. Łapiesz? Jak ci coś nie pasuje to możesz iść do dyrektora, albo prefekta. Ja tu zostaję i tylko spróbuj znowu zrobić coś z moimi rzeczami, to pożałujesz. Widziałem, że masz parę fajnych rzeczy, którym może się coś stać. Dlatego lepiej ze mną nie zadzieraj, bo uroda to nie wszystko. A ja nie mam w zwyczaju bić dziewczyn, jednak w tym wypadku mogę zrobić wyjątek. - uśmiechnął się wrednie i wyszedł z pokoju. Key aż poczerwieniał ze złości, ale został na swoim miejscu. Dmuchnął w grzywkę i kopnął w fotel, na którym jeszcze przed chwilą siedział Jonghyun.
- Dziewczyn, mówisz? O tak. Chcesz wojny? To będziesz ją miał. - wywarczał i również opuścił pokój.
__
No i macie pierwszy krótki rozdzialik. :3
- Kto kazał ci wziąć samemu tyle książek? Przecież to za dużo! Jesteś zbyt drobniutki na takie dźwiganie. - blondyn od razu się zbulwersował. Jego towarzysz tylko stał i wlepiał w niego swoje ciemne, niemal czarne oczy, i nic nie mówił. - Och, wybacz... Uraziłem cię tym? Mianhae, ja po prostu... - nie zdążył dokończyć, ponieważ czarnowłosy chłopak mu przerwał.
- Dziękuję. Masz rację, to dla mnie zbyt wiele... Ale nauczyciel kazał mi je wszystkie przynieść i musiałem to zrobić. A tak w ogóle, dlaczego szwędasz się sam po szkole, skoro lekcje już się zaczęły? - spojrzał na niego z ciekawością.
- Umm... Tak szczerze to się zgubiłem. Wiesz, jestem tu nowy i kazano mi iść do sali 184, ale ja w ogóle nie mogę jej znaleźć! - wydął dolną wargę, wyglądając przy tym naprawdę słodko. Tak też pomyślał jego nowy kolega.
- Haha! No to idealnie trafiłeś, bo ja właśnie tam idę. Chodźmy razem! - uśmiechnął się szeroko.
- Serio?! Uffff, a już myślałem, że zgubiłem się na dobre! Dobrze, chodźmy. I przy okazji pomogę ci z tymi książkami. - odwzajemnił uśmiech, po czym ruszyli w stronę „zaginionej” sali. Przez jakiś czas szli w milczeniu, ale wyższy z nich w końcu przerwał ciszę.
- Tak w ogóle to jestem Taemin. A ty, włóczykiju? - zachichotał. Jjong już miał go okrzyczeć za to określenie, ale słysząc ten uroczy śmiech nie potrafił tego zrobić, dlatego uśmiechnął się tylko.
- Ja jestem Jonghyun. Słuchaj, daleko jeszcze? Bo już sporo po dzwonku. - spojrzał na zegarek nieco zmartwiony, że to pierwszy dzień w szkole, a on już się spóźnia.
- Spokojnie! To tutaj. - wskazał mu skinięciem głowy drzwi naprzeciwko nich. Weszli więc do środka. Jonghyun rozejrzał się po sali. Była bardzo ozdobna i kolorowa. Jedna ściana była pokryta szafkami, w których wszyscy uczniowie mogli zostawiać swoje prace i inne rzeczy, ponieważ była to sala plastyczna. Bardzo mu się to spodobało, bo dzięki temu będzie miał pewność, że nigdy niczego nie zapomni. Uśmiechnął się pod nosem i teraz spojrzał na uczniów. Wszyscy byli ubrani w te same mundurki, ale widać było, że każdy ma swój odrębny styl. Zauważył też, że po jednej stronie klasy siedzieli, hm, tacy poważni i raczej zrównoważeni uczniowie, w środku byli raczej tacy... Wyglądający bardziej kobieco niż męsko, a była to szkoła dla samych chłopców. A po drugiej stronie siedziały osoby, które nie wyróżniały się zbytnio niczym i tam też wypatrzył sobie miejsce.
- Ekhem, przepraszam nauczycielu, że tak długo mi to zeszło... Znalazłem też ucznia, który wygląda na to, że jest nowy. Trochę się zgubił... - popatrzył w stronę blondwłosego, a potem położył książki na pierwszej wolnej ławce i poszedł na swoje miejsce, które oczywiście znajdowało się w środkowym rzędzie. „Nowy” skłonił się lekko, patrząc na plakietkę nauczyciela, czytając w myślach - Mr. Lee Kang Jo... Coś mi to mówi...
- Ach tak, ty pewnie jesteś Kim Jonghyun. Dostałem adnotacje do dziennika, że masz się dzisiaj pojawić. Nic się nie stało, jeżeli chodzi o twoje spóźnienie. Każdy z obecnych tutaj miał takie samo wejście, wszyscy się gubili. - zaśmiał się, a reszta klasy uśmiechnęła się, choć nie wszyscy zrobili to przyjacielsko. Już wiedział, że z niektórymi nie będzie miał lekko. - Może przedstawisz się klasie i powiesz parę słów o sobie. - wskazał mu ręką, żeby przyszedł na środek, co Jonghyun uczynił od razu, przy okazji odkładając resztę książek i wziął głęboki wdech.
- Cześć, jestem Jonghyun. Co mógłbym o sobie powiedzieć? W sumie, nie ma tego zbyt wiele. Moim celem w życiu jest śpiew. Głównie dlatego tu jestem, żeby rozwijać swój... Nie wiem czy talent, ale głos na pewno. Chcę zagłębić tajniki muzyki, sztuka też nie jest zła. Jestem artystyczną duszą i mam nadzieje, że się dobrze dogadamy, bo zapewne większość z was jest tu z tego samego powodu, co ja. Cieszę się, że będę mógł z wami pracować. - wykonał swój, czarujący większość, eyesmile i za zgodą nauczyciela, usiadł na swoje miejsce. Oczywiście, kiedy wybrał drugą stronę sali, niektórzy spojrzeli na niego trochę krzywo, ale większość chyba miała dobre zamiary. Taemin ciągle patrzył na niego, nie słuchając co mówił pan Lee. Zresztą, to raczej lekcja organizacyjna. Zawsze przecież może poprosić Jinkiego o notatki (klasowego kujona, który zawsze wszystko notuje i wie), dlatego nie bardzo się tym przejmował. Westchnął cicho, podpierając głowę ręką. Od początku, kiedy go zobaczył, czuł coś dziwnego w środku... Ten chłopak miał w sobie coś, co go przyciągało. Ten olśniewający uśmiech i troska o drugiego człowieka... A jeszcze z taką wspaniałą pasją mówił o muzyce i tym, dlaczego się tutaj znalazł. Ale moment, chwila. Przecież zna go dopiero od... Pół godziny? A już ma takie dziwne myśli. Czyżby... W końcu zaczął wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia?
* * *
Po lekcji wszyscy opuścili salę. Jedynie Jjong zaczekał chwilę i pociągnął Taemina za rękę, który już chciał wyjść.
- Ej, Minnie. Mam prośbę. - powiedział, a kiedy Tae usłyszał zdrobnienie swojego imienia, momentalnie nogi mu zmiękły.
- T-Tak...? - przygryzł delikatnie dolną wargę, czując się trochę nieswojo przez uczucie, jakie w jednej chwili go ogarnęło.
- Bo jak sam wiesz... Nie wiem jeszcze gdzie co jest i nie chciałbym się znowu zgubić. Mógłbyś mnie trochę oprowadzić po szkole? - popatrzył na niego z nadzieją w oczach.
- P-Pewnie! Tylko musi być teraz? Bo chciałbym jeszcze zajrzeć do swojego pokoju i uprzedzić mojego współlokatora, że zapewne wrócę późno. - wydukał. Starał się mówić normalnie, ale jego kolega dalej trzymał go za rękę, a kiedy się zorientował, puścił ją lekko zmieszany.
- Och, tak! Nie ma sprawy, ale zanim pójdziesz to może pokażesz mi mój pokój? Też chciałbym do niego zajrzeć.
- Uhm, jasne. To chodź, ale najpierw mi powiedz, jaki jest numer twojego pokoju. - zaczął iść, a Jjong po chwili ruszył za nim i dorównał mu kroku, idąc teraz obok niego.
- Czekaj, niech no sprawdzę te kartkę... - wyciągnął z kieszeni pomiętą już kartkę papieru i wyczytał z niej numerek. - 303.. Tak, to jest trójka. 303. - kiwnął głową z uśmiechem, a Taemin nagle zatrzymał się.
- Huh? Zaraz, jesteś pewien, że to 303? - spojrzał na niego trochę przerażony.
- No... Tak, a co? Coś nie tak? - zdziwił się, wpatrując to w niego, to w kartkę.
- Bo... W tym pokoju... - zaciął się, nie wiedząc, co dalej powiedzieć.
- …? - w ogóle nic z tego nie rozumiał. Westchnął ciężko i czekał, aż Tae łaskawie dokończy.
- Tam jest osoba, z którą... No na pewno nie wyniknie z tego nic dobrego, jeżeli tam zamieszkasz. Może przeniesiesz się do mnie? Bo wiesz, na pewno byśmy się jakoś zmie... - mówił z przekonaniem, uważając, że to będzie najlepsze wyjście, ale jego towarzysz przyłożył mu palec do ust w celu uciszenia go.
- Cśśś. Słuchaj, ja się nikogo nie boję. Co będzie to będzie, po prostu mnie tam zaprowadź, a ja sam ocenię sytuację, okej? - zabrał palec z jego ust i poklepał go po ramieniu, on zaś trochę niepewnie, ale zaprowadził go w końcu pod wskazany pokój.
- To tutaj... Tylko żeby nie było, że nie uprzedzałem. Jakby co, moja propozycja jest dalej aktualna. Trzymaj się, Jjongie. - posłał mu delikatny uśmiech i poszedł do siebie. Blondyn nie bardzo wiedział o co mu mogło chodzić. No przecież co by się mogło złego stać? Najwyżej nie będzie się dogadywał ze swoim współlokatorem, ale nic więcej. On nie ma zamiaru się z nikim bić. Już był ciekaw, co to za dryblas musi mieszkać w tym pokoju, skoro każdy się go tak boi. Westchnął i nacisnął klamkę, po czym wszedł do środka. Zauważył, że jego walizki, które zapewne przyniosła tu ochrona, były... Porozwalane? Zdziwił się i zaczął zbierać swoje rzeczy. Kiedy już wszystkie uporządkował, postanowił rozejrzeć się po pokoju. Z łazienki słyszał, że woda w prysznicu się leje, więc stwierdził, że jego nowy współlokator musi brać prysznic. Chcąc się o nim czegoś więcej dowiedzieć, po cichu poszedł do jego części pokoju, która znajdowała się w górnej części i zaczął oglądać jego rzeczy, ale niczego nie dotykając. Z tego, co zdążył zauważyć, ten chłopak musi lubić... Kolor różowy. O matko kochana, chyba jeszcze nigdy nie widział żadnego mięśniaka, który lubi różowy! Zachichotał cicho pod nosem i zerknął na zdjęcia na jego półkach. Nie było ani jednego jego zdjęcia, na fotografiach widać było przeróżne, piękne krajobrazy albo urocze zwierzątka. To było dosyć dziwne, ale no o gustach się nie dyskutuje.
- EJ, CO TY TAM ROBISZ, KOLEŚ?! - nagle usłyszał głośny wrzask i niefortunnie potknął się o łóżko, przez co wylądował na ziemi. Osoba, która wydała z siebie ten... Ryk, nawet się tym nie przejęła. Kiedy Jonghyun już nieco doszedł do siebie, uniósł głowę i zamarł. Wydawało mu się, jakby umarł, poszedł do nieba i ujrzał anioła, ale... Nie takiego zwykłego anioła. Ten anioł był naprawdę piękny, wyglądał jakby dopiero co wyszedł z kąpieli. Miał mokre blond włosy, z których woda kapała na jego nagie ramiona, a w pasie obwinięty był śnieżnobiałym ręcznikiem. Do tego patrzył na niego swoimi ciemnymi, kocimi oczami i miał nieco srogą minę. Ideał piękna, o tak. - pomyślał Jonghyun. Nawet nie wiedział, kiedy zaczął się uśmiechać jak głupek i podparł brodę rękami. „Anioł”, widząc to, wkurzył się jeszcze bardziej i podszedł do niego, po czym złapał za pierwszą lepszą poduszkę i zaczął go nią uderzać. - CZY JA SIĘ NIE WYRAŻAM JASNO?! WON MI STĄD, RAZ DWA TRZY! NIE CHCĘ CIĘ TU WIDZIEĆ! - darł się w niebogłosy. Dopiero wtedy Kim ocknął się z tego transu, przestraszony niemal zjechał po schodach i rzucił się na łóżko, znajdujące się na dole.
- Nie bij mnie aniele, proszę nie bij! - zaczął rozpaczliwie krzyczeć, przez co chłopak z mokrymi włosami stanął jak wryty, przez określenie, jakie usłyszał.
- Aniele...? Huh? Co ty... - po chwili wytrzeszczył oczy i przeraził się. - Koleś, brałeś coś?! Wiesz, że z takimi rzeczami nie przychodzi się do szkoły? I w ogóle co ty tutaj robisz?! - walnął go w głowę, żeby ten w końcu na niego spojrzał.
- Ała... Po pierwsze to przestań mnie bić! - teraz to on krzyknął, na co ten drugi momentalnie zamilkł i podniósł się do pozycji siedzącej, patrząc na niego. - A po drugie to nic nie brałem. I jeżeli chodzi o to, co tu robię, to od dzisiaj będę tutaj mieszkał. Ty jak mniemam będziesz moim współlokatorem, choć szczerze powiedziawszy spodziewałem się, że będziesz wyglądał inaczej... - nagle zrobił się trochę zmieszany, kiedy zdał sobie sprawę, że chłopak stojący naprzeciwko niego jest prawie nagi. Musiał przyznać, że ten widok nie to, że mu się nie podobał, a wręcz przeciwnie, ale to było niezbyt komfortowe położenie w tej sytuacji.
- Yyyy... To może ja się ubiorę i wtedy pogadamy, ekhem... - wyglądało na to, że jego kolega zrozumiał przekaz, przynajmniej po części, i szybko poszedł się ubrać. Kiedy już to zrobił, wrócił z powrotem na dół i usiadł na jednym z foteli. Nagle zapadła ta niezręczna cisza, dlatego Jonghyun postanowił ją przerwać.
- To może na początek się przedstawię. Jestem Kim Jonghyun. - podał mu rękę, jednak tamten jej nie uścisnął i tylko machnął lekceważąco swoją przydługą blond grzywką.
- Kim Kibum. - odpowiedział krótko. - Ale dla przyjaciół Key. Czyli nie dla ciebie. - uśmiechnął się sztucznie i założył nogę na nogę. - Dobra, więc sprawa jest prosta. Do jutra ma cię tu nie być.
- Co... Ło ło ło, nie tak szybko. Nawet nie ma mowy! - oburzył się. - Przydzielono mi ten pokój, dlatego tu zostanę. Co prawda Minnie zaproponował mi zmianę pokoju...
- Minnie? Czy mówisz o Taeminie? - od razu się ożywił, słysząc o kim wspomniał drugi Kim.
- No tak, o Taeminie. - kiwnął głową, patrząc na niego.
- Wiedziałem... Wiedziałem, że on będzie pierwszy w kolejce do ciebie. - powiedział, prychając pogardliwie.
- O co ci chodzi? Po prostu mi pomaga, bo jestem tu nowy. Czy to coś złego? I co masz na myśli z tą kolejką? - zupełnie nie rozumiał toku rozumowania tej nadętej divy. Może i był nieziemsko piękny, ale charakter miał okropny.
- Nie ważne. Idź do niego, bo ja nie mam zamiaru cię tutaj trzymać. - wzruszył ramionami i zaczął oglądać swoje paznokcie.
- Słuchaj mnie, księżniczko. - słysząc to Kibum od razu spojrzał na niego z mordem w oczach. - Nie będę się ciebie słuchał. Łapiesz? Jak ci coś nie pasuje to możesz iść do dyrektora, albo prefekta. Ja tu zostaję i tylko spróbuj znowu zrobić coś z moimi rzeczami, to pożałujesz. Widziałem, że masz parę fajnych rzeczy, którym może się coś stać. Dlatego lepiej ze mną nie zadzieraj, bo uroda to nie wszystko. A ja nie mam w zwyczaju bić dziewczyn, jednak w tym wypadku mogę zrobić wyjątek. - uśmiechnął się wrednie i wyszedł z pokoju. Key aż poczerwieniał ze złości, ale został na swoim miejscu. Dmuchnął w grzywkę i kopnął w fotel, na którym jeszcze przed chwilą siedział Jonghyun.
- Dziewczyn, mówisz? O tak. Chcesz wojny? To będziesz ją miał. - wywarczał i również opuścił pokój.
__
No i macie pierwszy krótki rozdzialik. :3