PS. żeby było wiadomo, ja piszę jako Jonghyun a Oczko jako Key. :3
~ blingbling & japońskie oczko. ♥
[Jonghyun]
Spał sobie spokojnie kiedy nagle jego najdroższy chłopak odsłonił po chamsku zasłony tak, że słońce od razu rozświetliło całą sypialnię.
- Pobudka kochanie! Już 12. - skrzywił się i zaczął ściągać z niego kołdrę, ten jednak dzielnie walczył o nią i w końcu wyrwał ją swojej drugiej połówce przykrywając się szczelnie.
- Jeszcze chwila Bummie, pięć minutek... - wymamrotał i z powrotem zamknął oczy, ale chłopak nie dawał za wygraną. Nie miał zamiaru się z nim patyczkować, dlatego poszedł po szklankę do której nalał lodowatą wodę i po chwili wrócił do pokoju, w którym Jonghyun zdążył już znowu zasnąć. Podszedł do niego zdenerwowany i odchylił delikatnie kołdrę po czym oblał go wodą. Dinozaur od razu poderwał się do góry i zdezorientowany spojrzał na swojego chłopaka. - WTF, co ty robisz noo! - powiedział z wyrzutem i zdjął koszulkę bo zaczęła się strasznie kleić do jego ciała co go bardzo wkurzało.
- Budzę cię, inne sposoby niestety na ciebie nie działają. Nawet jak wyszeptałem ci do ucha, że mam na ciebie ochotę to odpowiedziałeś mi, uwaga cytuję - „zostawiłem na stole”. To dopiero wtf. - patrzył na niego spode łba i podpierał biodra rękami.
- No wybacz skarbie, miałem wczoraj ciężki dzień, sam wiesz. - zrobił minkę zbitego psa i przyciągnął go do siebie bliżej.
- Huh, jak zawsze. A potem dobudzić cię nie można. I zabieraj te łapki bo nie pora na zabawy. Mieliśmy iść do sklepu! - tupnął nogą i odsunął się od niego zdejmując z siebie jego dłonie po czym podszedł do szafy. Jjong spokojnie obserwował jak ten wyrzuca z niej co chwila jakieś ciuchy i w końcu rzuca w niego wybrane ubrania, które ma dzisiaj założyć. Czasami tak robił, w sumie nie przeszkadzało mu to bo jego Kochanie miało naprawdę świetny gust. Zrezygnowany wstał z łóżka i pocałował go delikatnie po czym opuścił pokój kierując się w stronę łazienki. Wszedł do niej i zrzucił z siebie ostatnie części garderoby po czym wziął szybki prysznic. Na samym końcu umył włosy, ale nie mógł nigdzie znaleźć suszarki. Pewnie jak zwykle Kibum zabrał ją na dół i nie odłożył na miejsce. Ach ten jego Kocurek. Taki roztrzepany, ale nadal uroczy. Strasznie go kochał i mimo iż czasem zachowywał się jak rozkapryszona diva to i tak nie potrafił mu się oprzeć. Miał do niego wielką słabość i raczej nie mógłby mu się sprzeciwiać choć on też umiał być bardzo uparty. Po chwili obwinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł z pomieszczenia w celu dorwania się do suszarki. Zszedł na dół i zaczął jej wszędzie szukać, ale niestety poszukiwania zakończyły się klęską.
- Kibummie! Gdzie ty żeś wziął do cholery tą suszarkę?! - krzyknął mając nadzieje, że jego chłopak posiada tę wiedzę i wcale jej nie zgubił.
- Na podłodze obok fotela powinna być! - usłyszał drugi krzyk i spojrzał na wskazane miejsce.
- No ale jej tu nie ma! - odkrzyknął i zaczął okrążać fotel z myślą czy może jednak nie jest gdzieś obok.
- No to nie wiem! - nagle pojawił się w salonie i przeleciał po nim wzrokiem od góry do dołu i z powrotem uśmiechając się a na koniec oblizał swoje wargi. Jonghyun widząc to ledwo się powstrzymał, żeby się na niego nie rzucić. - Seksownie wyglądasz... Ale do tego przejdziemy później, teraz wyjdę z Killerem na dwór a ty się ubierz i mam nadzieje, że jak wrócę to będziesz gotowy. - podszedł do niego bliżej i przejechał palcem po jego policzku patrząc mu w oczy. - Bo jak nie to dostaniesz klapsa. - bling na te słowa zachichotał i uśmiechnął się pod nosem.
- Tak jest, ale wiesz, w sumie bym nie poskąpił twoją zwinną rączką na moim tyłku. - teraz już pokazał swoje idealne ząbki w szerokim uśmiechu a Kibum pokręcił głową.
- Napalenieeec! Idę. - cmoknął go w nosek i wyszedł. Blondyn ponownie zaśmiał się cicho i wrócił do łazienki. Okazało się, że suszarka była... w koszu na brudne rzeczy. Walnął otwartą dłonią w czoło i zabrał się za dalsze przygotowywania.
[Kibum]
Kiedy wyszedł na dwór, przeszedł tylko na drugą stronę ulicy i odpiął psiaka ze smyczy. Sam skierował się do ławki, na której posadził swoje cztery litery i uśmiechnął się pod nosem widząc jak Killer radośnie biega z kawałkiem jakiejś kory. Czasem zastanawiał się ile ten pies ma w sobie energii. Z westchnieniem zerknął w niebo obawiając się, że będzie padać, dlatego postanowił jak najlepiej wykorzystać ten czas. Podniósł się i zawołał zwierzaka, który już po chwili dreptał mu przy nodze z wywieszonym jęzorem. Co jak co, ale trzeba przyznać, że psy ze schroniska są wierne.
- Nie patrz się tak, tylko leć się załatwiać, bo kolejny spacer dopiero wieczorem. - kiwnął głową do pupila i zrobił sobie z nim mały spacerek po pobliskim lesie. Kiedy wrócił do domu miał szczere nadzieje, że jego ukochany już zdążył się wyszykować, bo jak nie to dostanie w nos. Wytarł Killerowi łapki i brzuch, bo przecież gdyby nie władował się w jakąś kałużę, to spacer nie byłby zaliczony.
- Kotuś, gotowy jesteś? - krzyknął, bo nie wiedział gdzie aktualnie znajdował się jego chłopak. Zdjął szybko buty i nie słysząc odpowiedzi poszedł na piętro do łazienki. Skąd on wiedział, że go tu zastanie… - Jonghyun ruszaj tyłek, ile ty czasu potrzebujesz? - skrzyżował ręce na piersi widząc, że chłopak jest w trakcie czesania czyli na szczęście zmierza ku końcowi.
- No już już, jeszcze dwie minutki. W tym czasie możesz poszukać kluczyków do auta, to zaoszczędzimy kolejne dziesięć minut. - wyszczerzył ząbki do lustra widząc coraz to bardziej zirytowaną buzię swojego Skarba. Key dmuchnął w grzywkę, ale nic nie powiedział zakładając, że jeśli Jjonga faktycznie za dwie minuty nie będzie na dole, to urządzi mu istne piekło w postaci tygodniowego celibatu. Poszukiwanie kluczyków nie było trudnym zadaniem bo pamiętał, gdzie je wczoraj położył. Widząc chłopaka, który już w biegu zakładał kurtkę, uśmiechnął się szeroko.
- No, masz szczęście. - podszedł do niego i pocałował go krótko po czym razem opuścili ich wspólne mieszkanie. Uwielbiał chodzenie po sklepach. Wiele ludzi uważało to za mało męskie zajęcie, ale co mu tam, i tak odgrywał pasywną rolę w tym związku. Pamiętał ich pierwsze wspólne zakupy, kiedy tak styrał Jonghyuna, że biedny następnego dnia miał zakwasy od chodzenia. No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko, ale i tak podziwiał ukochanego za to, że mimo wszystko nigdy nie narzekał. - Patrz, to wygląda super! - krzyknął od razu ciągnąc chłopaka w stronę wystawy, która tak go zainteresowała. - Widzisz te spodnie? NO CZY TY JE WIDZISZ?
- Są ładne kochanie, ale zastanów się czy warto wydawać tyle kasy na kawałek podartego materiału… - zaczął ale widząc minę Kibuma, która wyrażała coś w stylu „zamilcz na wieki”, uśmiechnął się pod nosem i trącił go w ramię. - Dobra, leć je przymierz.
- Wyglądają na ciasne, spodobają ci się. - uśmiechnął się przebiegle i zniknął w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru dla siebie. Jonghyun zaśmiał się cicho i już miał pójść za nim, ale zatrzymał go dzwonek telefonu. Natychmiast wyjął komórkę z kieszeni, ale kiedy przeczytał nazwę dzwoniącego, jego humor natychmiast się pogorszył. Po chwili zawahania odebrał telefon. Kibum natomiast nie mógł się na napatrzeć na swój tyłek. Nie żeby był jakimś narcyzem, ale w tych spodniach jego dupcia była tak pociągająca, że aż sam by ją pomacał. Teraz już był pewien, że na pewno chce je kupić i natychmiast wyszedł z przymierzalni chcąc pokazać się swojemu chłopakowi. Zauważył, że właśnie kończy rozmowę przez telefon, dlatego zwolnił nie chcąc mu przeszkadzać. - I jak? - uśmiechnął się obracając w okół własnej osi, jednak Jonghyun nie wydawał się zbytnio zainteresowany.
- Hm? Ach… no ładne ładne. Kup je jak chcesz. - uśmiechnął się lekko, ale po jego oczach widać było, że myślami jest teraz zupełnie gdzie indziej.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się nieco.
- Tak, jasne. - mruknął pod nosem blondyn po czym rzucił chłopakowi swój portfel i oddalił się na parę kroków znowu grzebiąc coś w telefonie. Kibum totalnie nie ogarniając sytuacji poszedł zapłacić za spodnie, ale wiedział na pewno, że nie da mu żyć, póki nie dowie się co się dzieje.
[Jonghyun]
- Och, rozumiem. Nadal pracujesz w tym sklepie muzycznym? - zapytała. Skoro nie miał czasu to pewnie tak było, do tej pory pamięta jak znikał na długie godziny z domu, żeby zarabiać na siebie, ponieważ bardzo chciał być samodzielny i nie obciążać jej wydatkami na niego. Chociaż ona i tak uważała, że to nie potrzebne bo po rozwodzie miała dużo wolnych funduszy, a jego ojciec również dawał mu pieniądze.
- Tak. - odparł krótko nie chcąc przedłużać tej rozmowy.
- Hmm... To super, ale weź sobie parę dni wolnego, bo zajmę ci trochę czasu. Wyobraź sobie, że już za parę godzin będę w Seoulu! - krzyknęła tak głośno, że musiał na chwilę odsunąć słuchawkę od ucha i dopiero po chwili przystawił ją znowu trwając w szoku.
- Że co? - wydukał i poruszył się nerwowo w miejscu.
- Ach, ty i ten twój entuzjazm. No to co słyszałeś kochanie, jak już dolecę to wyślę ci wiadomość. Chciałabym żebyś po mnie przyjechał na lotnisko i zatrzymam się u ciebie na ten czas. Czy to jakiś problem? - zapytała słodko, bo mimo swojego wieku i tak zachowywała się jak mała dziewczynka. Zawsze go to bawiło, ale nie w tym momencie.
- N-nie... Dobrze, muszę kończyć, pa. - powiedział szybko widząc swojego ukochanego, który zbliżał się do niego.
-
Nagle poczuł jak ktoś szarpie go za ramię.
- Kim Jonghyunie, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - jego druga połowa wydarła mu się do ucha na co ten tylko złapał się za nie, to już drugi raz tego dnia jak ktoś je maltretuje.
- Aish, nie krzycz tak... - mruknął pod nosem i po chwili zorientował się, że już dojechali do domu.
- Tak się zamyśliłeś, że tylko się modliłem żebyś żadnego wypadku nie spowodował. Ani trochę nie reagowałeś na to co do ciebie mówiłem! - rzucił oburzony wbijając w niego swój wzrok.
- Wybacz Bummie... - westchnął urywając i wysiadł z samochodu. Kibum nie rozumiał jego zachowania. Wysiadł zaraz za nim i wszedł do domu, bo ten nawet nie raczył na niego poczekać. Kiedy stanął w drzwiach salonu zobaczył Jonghyuna siedzącego na kanapie z twarzą w dłoniach. Zmartwił się tym widokiem i usiadł obok niego wtulając się w jego bok.
- Jongie... Co się dzieje? No powiedz mi... - wyszeptał i złapał jego jedną dłoń splatając ją ze swoją. Blondyn uśmiechnął się widząc ten gest i wtulił go w siebie mocno.
- Moja mama przylatuje dzisiaj do Seoulu. - po tych słowach spuścił wzrok wyglądając na naprawdę załamanego tym faktem. Key go nie ogarniał. Myślał, że stało się coś gorszego a on mu tu wyskakuje z tym, że jego mama go odwiedzi. Bez sensu.
- No i co? To świetnie! W końcu ją poznam! - ucieszył się, ale widząc że mina jego chłopaka nadal się nie zmienia ukuł go w bok. - Ty, Dinozaurek, o co chodzi? - złapał go za podbródek i zmusił by na niego spojrzał.
- To wcale nie świetnie. To fatalnie. - jęknął głośno wyraźnie niezadowolony.
- Ale dlaczegoo? - zdziwił się widząc to bardzo negatywne nastawienie najdroższego.
- Bo... Ona o nas nie wie... A w dodatku chce się tu zatrzymać! U mnie! U NAS! - wstał z kanapy zdenerwowany i zaczął przemieszczać się po salonie to tu to tam nie mogąc się uspokoić.
- Słucham...? Jak to? Przecież mówiłeś, że... - dalej siedząc obserwował jak ten chodzi w kółko. Zaskoczyło go jego wyznanie, bo sam mu kiedyś powiedział, że jego mama o wszystkim wie. W sumie niewiele o niej wiedział, miał jedynie świadomość tego, że jego rodzice się rozwiedli i po tym jego rodzicielka wyjechała do LA zatrzymując się u swojej kuzynki. Nie znał nawet powodu ich rozstania, ale nie chciał być wścibski, uznał że jak będzie chciał to sam mu kiedyś opowie. Zrobiło mu się strasznie przykro, ponieważ jego rodzice od początku wiedzieli o ich związku i tak nawiasem mówiąc to absolutnie nie mieli nic przeciwko temu.
- Ja wiem, ale skłamałem... Przepraszam... - zatrzymał się i spojrzał na niego smutno. - Chodzi o to, że nie mogłem jej powiedzieć... Ona by tego nie zaakceptowała. Dla niej homoseksualizm to zło, najgorsze zło tego świata. Nie toleruje tego i nigdy nie będzie tolerowała. W dodatku po tym, co zrobił jej mój ojciec... - tu urwał i usiadł z powrotem na kanapie obok swojego Skarba spoglądając mu w oczy. - Kochanie, mój tata... On jest gejem. - na to wyznanie Kibum wytrzeszczył oczy w czystym szoku i uchylił lekko usta chcąc coś powiedzieć, ale starszy położył palec na jego wargach żeby nic nie mówił. - Małżeństwo z moją mamą było dla niego przykrywką, ukryciem swojego prawdziwego ja. Nie chciał, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, dlatego postanowił wyjść za kobietę i stworzyć pozory. Po jakimś czasie urodziłem się ja i tworzyliśmy szczęśliwą rodzinkę aż do pewnego, felernego dnia, w którym miałem jechać z mamą nad wodę a on miał zostać w domu. Tylko, że ledwo zdążyliśmy wyjechać zza naszej ulicy a samochód nam padł. Wezwaliśmy pomoc drogową i zanim wróciliśmy do domu poszliśmy jeszcze na lody w celu wynagrodzenia mi tego wszystkiego. Po godzinie byliśmy już na miejscu i wtedy moja mama przyłapała tatę z jakimś facetem w łóżku... - spuścił głowę i poczuł jak jego Kotek go przytula. Westchnął cicho i kontynuował. - Po tym wydarzeniu od razu zażądała rozwodu. Nie mogła się z tym pogodzić. Był czas, że obawiała się, że będę miał to po tacie, dlatego zaczęła umawiać mnie z różnymi dziewczynami i przez to uchodziłem za niemałego podrywacza. Żeby jej nie martwić udawałem, że je lubię, że fajnie mi się z nimi spędza czas i w ogóle... Jednak każdej mówiłem, że już mam kogoś dlatego chcę zostać z nimi w przyjacielskich stosunkach. Zgadzały się i dalej spotykałem się z nimi jedynie dla wymówki. W ten sposób moja mama była zadowolona a ja nie musiałem oszukiwać tych wszystkich lasek. Nie chciałem tak, nie chciałem ich zranić. One mnie po prostu nie interesowały... Upewniłem się, że jestem gejem kiedy przelizałem się z moim przyjacielem z klasy. Tak dał czadu, że aż mi stanął... - na to wspomnienie zaśmiał się cicho, ale zaraz znowu spoważniał. - Wtedy już wiedziałem, że to koniec. I w żadnym wypadku nie mogłem się przyznać mojej mamie, bo inaczej chyba dostałaby zawału. A teraz... Nie wiem co mam zrobić... Nie wiem, Bummie... Proszę, nie bądź na mnie zły... - popatrzył na niego niemal ze łzami w oczach na co on pocałował go czule. Odwzajemnił pocałunek wtulając go w siebie mocniej i poczuł, jak głaszcze go uspokajająco po policzku.
- Cśśś... Tylko mi tu nie płacz... Wiesz, jestem w szoku po tym co usłyszałem... Ale nie mam innego wyjścia jak tylko cię wspierać i zrozumieć. Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe i chcę, żebyś wiedział że zrobię wszystko żeby było jak najlepiej. Dlatego dam ci trochę czasu zanim powiesz jej o nas, ale proszę żebyś zrobił to jednak jak najszybciej... Nie chcę się ukrywać, to byłoby dosyć żenujące. Jeżeli chcesz to zatrzymam się u Minyounga na ten czas kiedy ona tu będzie... - wyszeptał patrząc mu w oczy i dalej głaszcząc go po policzku. Jonghyun położył dłoń na jego dłoni, która znajdowała się na jego twarzy i pokręcił głową.
- Nie kocurku, nigdzie nie idź. Powiem jej, że jesteś moim współlokatorem i we dwóch jest nam łatwiej opłacać mieszkanie... Ale obiecuję, że później oświecę ją i powiem o nas. Też nie chcę się ukrywać a myślę, że to już najwyższy czas by się dowiedziała... - musnął delikatnie jego wargi. Bał się, bardzo się bał tego wszystkiego ale musiał stawić temu czoła. Nagle poczuł wibracje w kieszeni i odsunął się od ukochanego wyjmując telefon. Odblokował go i ujrzał wiadomość.
Od; Umma
Za dziesięć minut ląduję, będę czekać.
Skrzywił się widząc jej treść. Key również na nią spojrzał i pogłaskał go po głowie.
- Jedź po nią, ja zaczekam. Przygotuję dla niej pokój gościnny. - już wstał i chciał pójść, ale Jonghyun złapał go za rękę żeby się zatrzymał.
- Czekaj... Przecież my mamy wspólną sypialnię! Od razu się zorientuje, że coś jest nie tak. - podrapał się po głowie zupełnie nie wiedząc co z tym fantem zrobić.
- To czekaj, wiem. Udajmy, że pokój gościnny należy do ciebie i tam też zatrzyma się twoja mama, a ty... No cóż, pozostaje ci kanapa. Nie możesz spać ze mną bo wiesz, może zacząć coś podejrzewać. Po prostu nie wpuścimy jej do naszej sypialni, chociaż nie, ja jej nie wpuszczę bo to w końcu „mój pokój” więc potrzebuję trochę prywatności. To chyba powinno wystarczyć, nie? Spokojnie Jongie, będzie dobrze. - pocałował go w policzek i po chwili zniknął mu z oczu. On natomiast z ociąganiem się pojechał na lotnisko po nieproszonego gościa.
[Kibum]
Spał sobie spokojnie kiedy nagle jego najdroższy chłopak odsłonił po chamsku zasłony tak, że słońce od razu rozświetliło całą sypialnię.
- Pobudka kochanie! Już 12. - skrzywił się i zaczął ściągać z niego kołdrę, ten jednak dzielnie walczył o nią i w końcu wyrwał ją swojej drugiej połówce przykrywając się szczelnie.
- Jeszcze chwila Bummie, pięć minutek... - wymamrotał i z powrotem zamknął oczy, ale chłopak nie dawał za wygraną. Nie miał zamiaru się z nim patyczkować, dlatego poszedł po szklankę do której nalał lodowatą wodę i po chwili wrócił do pokoju, w którym Jonghyun zdążył już znowu zasnąć. Podszedł do niego zdenerwowany i odchylił delikatnie kołdrę po czym oblał go wodą. Dinozaur od razu poderwał się do góry i zdezorientowany spojrzał na swojego chłopaka. - WTF, co ty robisz noo! - powiedział z wyrzutem i zdjął koszulkę bo zaczęła się strasznie kleić do jego ciała co go bardzo wkurzało.
- Budzę cię, inne sposoby niestety na ciebie nie działają. Nawet jak wyszeptałem ci do ucha, że mam na ciebie ochotę to odpowiedziałeś mi, uwaga cytuję - „zostawiłem na stole”. To dopiero wtf. - patrzył na niego spode łba i podpierał biodra rękami.
- No wybacz skarbie, miałem wczoraj ciężki dzień, sam wiesz. - zrobił minkę zbitego psa i przyciągnął go do siebie bliżej.
- Huh, jak zawsze. A potem dobudzić cię nie można. I zabieraj te łapki bo nie pora na zabawy. Mieliśmy iść do sklepu! - tupnął nogą i odsunął się od niego zdejmując z siebie jego dłonie po czym podszedł do szafy. Jjong spokojnie obserwował jak ten wyrzuca z niej co chwila jakieś ciuchy i w końcu rzuca w niego wybrane ubrania, które ma dzisiaj założyć. Czasami tak robił, w sumie nie przeszkadzało mu to bo jego Kochanie miało naprawdę świetny gust. Zrezygnowany wstał z łóżka i pocałował go delikatnie po czym opuścił pokój kierując się w stronę łazienki. Wszedł do niej i zrzucił z siebie ostatnie części garderoby po czym wziął szybki prysznic. Na samym końcu umył włosy, ale nie mógł nigdzie znaleźć suszarki. Pewnie jak zwykle Kibum zabrał ją na dół i nie odłożył na miejsce. Ach ten jego Kocurek. Taki roztrzepany, ale nadal uroczy. Strasznie go kochał i mimo iż czasem zachowywał się jak rozkapryszona diva to i tak nie potrafił mu się oprzeć. Miał do niego wielką słabość i raczej nie mógłby mu się sprzeciwiać choć on też umiał być bardzo uparty. Po chwili obwinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł z pomieszczenia w celu dorwania się do suszarki. Zszedł na dół i zaczął jej wszędzie szukać, ale niestety poszukiwania zakończyły się klęską.
- Kibummie! Gdzie ty żeś wziął do cholery tą suszarkę?! - krzyknął mając nadzieje, że jego chłopak posiada tę wiedzę i wcale jej nie zgubił.
- Na podłodze obok fotela powinna być! - usłyszał drugi krzyk i spojrzał na wskazane miejsce.
- No ale jej tu nie ma! - odkrzyknął i zaczął okrążać fotel z myślą czy może jednak nie jest gdzieś obok.
- No to nie wiem! - nagle pojawił się w salonie i przeleciał po nim wzrokiem od góry do dołu i z powrotem uśmiechając się a na koniec oblizał swoje wargi. Jonghyun widząc to ledwo się powstrzymał, żeby się na niego nie rzucić. - Seksownie wyglądasz... Ale do tego przejdziemy później, teraz wyjdę z Killerem na dwór a ty się ubierz i mam nadzieje, że jak wrócę to będziesz gotowy. - podszedł do niego bliżej i przejechał palcem po jego policzku patrząc mu w oczy. - Bo jak nie to dostaniesz klapsa. - bling na te słowa zachichotał i uśmiechnął się pod nosem.
- Tak jest, ale wiesz, w sumie bym nie poskąpił twoją zwinną rączką na moim tyłku. - teraz już pokazał swoje idealne ząbki w szerokim uśmiechu a Kibum pokręcił głową.
- Napalenieeec! Idę. - cmoknął go w nosek i wyszedł. Blondyn ponownie zaśmiał się cicho i wrócił do łazienki. Okazało się, że suszarka była... w koszu na brudne rzeczy. Walnął otwartą dłonią w czoło i zabrał się za dalsze przygotowywania.
[Kibum]
Kiedy wyszedł na dwór, przeszedł tylko na drugą stronę ulicy i odpiął psiaka ze smyczy. Sam skierował się do ławki, na której posadził swoje cztery litery i uśmiechnął się pod nosem widząc jak Killer radośnie biega z kawałkiem jakiejś kory. Czasem zastanawiał się ile ten pies ma w sobie energii. Z westchnieniem zerknął w niebo obawiając się, że będzie padać, dlatego postanowił jak najlepiej wykorzystać ten czas. Podniósł się i zawołał zwierzaka, który już po chwili dreptał mu przy nodze z wywieszonym jęzorem. Co jak co, ale trzeba przyznać, że psy ze schroniska są wierne.
- Nie patrz się tak, tylko leć się załatwiać, bo kolejny spacer dopiero wieczorem. - kiwnął głową do pupila i zrobił sobie z nim mały spacerek po pobliskim lesie. Kiedy wrócił do domu miał szczere nadzieje, że jego ukochany już zdążył się wyszykować, bo jak nie to dostanie w nos. Wytarł Killerowi łapki i brzuch, bo przecież gdyby nie władował się w jakąś kałużę, to spacer nie byłby zaliczony.
- Kotuś, gotowy jesteś? - krzyknął, bo nie wiedział gdzie aktualnie znajdował się jego chłopak. Zdjął szybko buty i nie słysząc odpowiedzi poszedł na piętro do łazienki. Skąd on wiedział, że go tu zastanie… - Jonghyun ruszaj tyłek, ile ty czasu potrzebujesz? - skrzyżował ręce na piersi widząc, że chłopak jest w trakcie czesania czyli na szczęście zmierza ku końcowi.
- No już już, jeszcze dwie minutki. W tym czasie możesz poszukać kluczyków do auta, to zaoszczędzimy kolejne dziesięć minut. - wyszczerzył ząbki do lustra widząc coraz to bardziej zirytowaną buzię swojego Skarba. Key dmuchnął w grzywkę, ale nic nie powiedział zakładając, że jeśli Jjonga faktycznie za dwie minuty nie będzie na dole, to urządzi mu istne piekło w postaci tygodniowego celibatu. Poszukiwanie kluczyków nie było trudnym zadaniem bo pamiętał, gdzie je wczoraj położył. Widząc chłopaka, który już w biegu zakładał kurtkę, uśmiechnął się szeroko.
- No, masz szczęście. - podszedł do niego i pocałował go krótko po czym razem opuścili ich wspólne mieszkanie. Uwielbiał chodzenie po sklepach. Wiele ludzi uważało to za mało męskie zajęcie, ale co mu tam, i tak odgrywał pasywną rolę w tym związku. Pamiętał ich pierwsze wspólne zakupy, kiedy tak styrał Jonghyuna, że biedny następnego dnia miał zakwasy od chodzenia. No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko, ale i tak podziwiał ukochanego za to, że mimo wszystko nigdy nie narzekał. - Patrz, to wygląda super! - krzyknął od razu ciągnąc chłopaka w stronę wystawy, która tak go zainteresowała. - Widzisz te spodnie? NO CZY TY JE WIDZISZ?
- Są ładne kochanie, ale zastanów się czy warto wydawać tyle kasy na kawałek podartego materiału… - zaczął ale widząc minę Kibuma, która wyrażała coś w stylu „zamilcz na wieki”, uśmiechnął się pod nosem i trącił go w ramię. - Dobra, leć je przymierz.
- Wyglądają na ciasne, spodobają ci się. - uśmiechnął się przebiegle i zniknął w poszukiwaniu odpowiedniego rozmiaru dla siebie. Jonghyun zaśmiał się cicho i już miał pójść za nim, ale zatrzymał go dzwonek telefonu. Natychmiast wyjął komórkę z kieszeni, ale kiedy przeczytał nazwę dzwoniącego, jego humor natychmiast się pogorszył. Po chwili zawahania odebrał telefon. Kibum natomiast nie mógł się na napatrzeć na swój tyłek. Nie żeby był jakimś narcyzem, ale w tych spodniach jego dupcia była tak pociągająca, że aż sam by ją pomacał. Teraz już był pewien, że na pewno chce je kupić i natychmiast wyszedł z przymierzalni chcąc pokazać się swojemu chłopakowi. Zauważył, że właśnie kończy rozmowę przez telefon, dlatego zwolnił nie chcąc mu przeszkadzać. - I jak? - uśmiechnął się obracając w okół własnej osi, jednak Jonghyun nie wydawał się zbytnio zainteresowany.
- Hm? Ach… no ładne ładne. Kup je jak chcesz. - uśmiechnął się lekko, ale po jego oczach widać było, że myślami jest teraz zupełnie gdzie indziej.
- Wszystko w porządku? - zaniepokoił się nieco.
- Tak, jasne. - mruknął pod nosem blondyn po czym rzucił chłopakowi swój portfel i oddalił się na parę kroków znowu grzebiąc coś w telefonie. Kibum totalnie nie ogarniając sytuacji poszedł zapłacić za spodnie, ale wiedział na pewno, że nie da mu żyć, póki nie dowie się co się dzieje.
[Jonghyun]
Przez
całą drogę powrotną nie odezwał się ani słowem. Mimo iż jego
chłopak ciągle próbował coś z niego wyciągnąć to on i tak
milczał. Nie wiedział od czego zacząć ani tym bardziej jak mu to
powiedzieć. Ciągle miał w głowie rozmowę, którą odbył podczas
nieobecności jego Kocurka w sklepie.
-
Już chciał iść za swoim ukochanym, ale nagle zadzwonił mu telefon. Wyciągnął go więc dalej idąc, ale kiedy zobaczył kto dzwoni natychmiast się zatrzymał. Stał tak jeszcze przez chwilę nie wiedząc co zrobić aż w końcu odebrał.
- ...Umma? - odezwał się niepewnie i wbił wzrok w podłogę.
-
Już chciał iść za swoim ukochanym, ale nagle zadzwonił mu telefon. Wyciągnął go więc dalej idąc, ale kiedy zobaczył kto dzwoni natychmiast się zatrzymał. Stał tak jeszcze przez chwilę nie wiedząc co zrobić aż w końcu odebrał.
- ...Umma? - odezwał się niepewnie i wbił wzrok w podłogę.
-
Jonghyunie! Syneczku, jak dobrze cię znowu usłyszeć! - do jego
ucha dobiegł radosny okrzyk. Uśmiechnął się delikatnie, bo tak
naprawdę to bardzo tęsknił za swoją mamą, jednak wolał nie
utrzymywać z nią kontaktu, ponieważ gdyby to zrobił to bałby
się, co mogłoby się stać... - Tak dawno nie rozmawialiśmy,
dlaczego się nie odzywasz?
- No... Nie mam zbyt wiele czasu... -
wymamrotał niewyraźnie. Jego rodzicielka zauważyła, że coś jest
nie tak, ale postanowiła na razie nie drążyć tego tematu.- Och, rozumiem. Nadal pracujesz w tym sklepie muzycznym? - zapytała. Skoro nie miał czasu to pewnie tak było, do tej pory pamięta jak znikał na długie godziny z domu, żeby zarabiać na siebie, ponieważ bardzo chciał być samodzielny i nie obciążać jej wydatkami na niego. Chociaż ona i tak uważała, że to nie potrzebne bo po rozwodzie miała dużo wolnych funduszy, a jego ojciec również dawał mu pieniądze.
- Tak. - odparł krótko nie chcąc przedłużać tej rozmowy.
- Hmm... To super, ale weź sobie parę dni wolnego, bo zajmę ci trochę czasu. Wyobraź sobie, że już za parę godzin będę w Seoulu! - krzyknęła tak głośno, że musiał na chwilę odsunąć słuchawkę od ucha i dopiero po chwili przystawił ją znowu trwając w szoku.
- Że co? - wydukał i poruszył się nerwowo w miejscu.
- Ach, ty i ten twój entuzjazm. No to co słyszałeś kochanie, jak już dolecę to wyślę ci wiadomość. Chciałabym żebyś po mnie przyjechał na lotnisko i zatrzymam się u ciebie na ten czas. Czy to jakiś problem? - zapytała słodko, bo mimo swojego wieku i tak zachowywała się jak mała dziewczynka. Zawsze go to bawiło, ale nie w tym momencie.
- N-nie... Dobrze, muszę kończyć, pa. - powiedział szybko widząc swojego ukochanego, który zbliżał się do niego.
-
Nagle poczuł jak ktoś szarpie go za ramię.
- Kim Jonghyunie, czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - jego druga połowa wydarła mu się do ucha na co ten tylko złapał się za nie, to już drugi raz tego dnia jak ktoś je maltretuje.
- Aish, nie krzycz tak... - mruknął pod nosem i po chwili zorientował się, że już dojechali do domu.
- Tak się zamyśliłeś, że tylko się modliłem żebyś żadnego wypadku nie spowodował. Ani trochę nie reagowałeś na to co do ciebie mówiłem! - rzucił oburzony wbijając w niego swój wzrok.
- Wybacz Bummie... - westchnął urywając i wysiadł z samochodu. Kibum nie rozumiał jego zachowania. Wysiadł zaraz za nim i wszedł do domu, bo ten nawet nie raczył na niego poczekać. Kiedy stanął w drzwiach salonu zobaczył Jonghyuna siedzącego na kanapie z twarzą w dłoniach. Zmartwił się tym widokiem i usiadł obok niego wtulając się w jego bok.
- Jongie... Co się dzieje? No powiedz mi... - wyszeptał i złapał jego jedną dłoń splatając ją ze swoją. Blondyn uśmiechnął się widząc ten gest i wtulił go w siebie mocno.
- Moja mama przylatuje dzisiaj do Seoulu. - po tych słowach spuścił wzrok wyglądając na naprawdę załamanego tym faktem. Key go nie ogarniał. Myślał, że stało się coś gorszego a on mu tu wyskakuje z tym, że jego mama go odwiedzi. Bez sensu.
- No i co? To świetnie! W końcu ją poznam! - ucieszył się, ale widząc że mina jego chłopaka nadal się nie zmienia ukuł go w bok. - Ty, Dinozaurek, o co chodzi? - złapał go za podbródek i zmusił by na niego spojrzał.
- To wcale nie świetnie. To fatalnie. - jęknął głośno wyraźnie niezadowolony.
- Ale dlaczegoo? - zdziwił się widząc to bardzo negatywne nastawienie najdroższego.
- Bo... Ona o nas nie wie... A w dodatku chce się tu zatrzymać! U mnie! U NAS! - wstał z kanapy zdenerwowany i zaczął przemieszczać się po salonie to tu to tam nie mogąc się uspokoić.
- Słucham...? Jak to? Przecież mówiłeś, że... - dalej siedząc obserwował jak ten chodzi w kółko. Zaskoczyło go jego wyznanie, bo sam mu kiedyś powiedział, że jego mama o wszystkim wie. W sumie niewiele o niej wiedział, miał jedynie świadomość tego, że jego rodzice się rozwiedli i po tym jego rodzicielka wyjechała do LA zatrzymując się u swojej kuzynki. Nie znał nawet powodu ich rozstania, ale nie chciał być wścibski, uznał że jak będzie chciał to sam mu kiedyś opowie. Zrobiło mu się strasznie przykro, ponieważ jego rodzice od początku wiedzieli o ich związku i tak nawiasem mówiąc to absolutnie nie mieli nic przeciwko temu.
- Ja wiem, ale skłamałem... Przepraszam... - zatrzymał się i spojrzał na niego smutno. - Chodzi o to, że nie mogłem jej powiedzieć... Ona by tego nie zaakceptowała. Dla niej homoseksualizm to zło, najgorsze zło tego świata. Nie toleruje tego i nigdy nie będzie tolerowała. W dodatku po tym, co zrobił jej mój ojciec... - tu urwał i usiadł z powrotem na kanapie obok swojego Skarba spoglądając mu w oczy. - Kochanie, mój tata... On jest gejem. - na to wyznanie Kibum wytrzeszczył oczy w czystym szoku i uchylił lekko usta chcąc coś powiedzieć, ale starszy położył palec na jego wargach żeby nic nie mówił. - Małżeństwo z moją mamą było dla niego przykrywką, ukryciem swojego prawdziwego ja. Nie chciał, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, dlatego postanowił wyjść za kobietę i stworzyć pozory. Po jakimś czasie urodziłem się ja i tworzyliśmy szczęśliwą rodzinkę aż do pewnego, felernego dnia, w którym miałem jechać z mamą nad wodę a on miał zostać w domu. Tylko, że ledwo zdążyliśmy wyjechać zza naszej ulicy a samochód nam padł. Wezwaliśmy pomoc drogową i zanim wróciliśmy do domu poszliśmy jeszcze na lody w celu wynagrodzenia mi tego wszystkiego. Po godzinie byliśmy już na miejscu i wtedy moja mama przyłapała tatę z jakimś facetem w łóżku... - spuścił głowę i poczuł jak jego Kotek go przytula. Westchnął cicho i kontynuował. - Po tym wydarzeniu od razu zażądała rozwodu. Nie mogła się z tym pogodzić. Był czas, że obawiała się, że będę miał to po tacie, dlatego zaczęła umawiać mnie z różnymi dziewczynami i przez to uchodziłem za niemałego podrywacza. Żeby jej nie martwić udawałem, że je lubię, że fajnie mi się z nimi spędza czas i w ogóle... Jednak każdej mówiłem, że już mam kogoś dlatego chcę zostać z nimi w przyjacielskich stosunkach. Zgadzały się i dalej spotykałem się z nimi jedynie dla wymówki. W ten sposób moja mama była zadowolona a ja nie musiałem oszukiwać tych wszystkich lasek. Nie chciałem tak, nie chciałem ich zranić. One mnie po prostu nie interesowały... Upewniłem się, że jestem gejem kiedy przelizałem się z moim przyjacielem z klasy. Tak dał czadu, że aż mi stanął... - na to wspomnienie zaśmiał się cicho, ale zaraz znowu spoważniał. - Wtedy już wiedziałem, że to koniec. I w żadnym wypadku nie mogłem się przyznać mojej mamie, bo inaczej chyba dostałaby zawału. A teraz... Nie wiem co mam zrobić... Nie wiem, Bummie... Proszę, nie bądź na mnie zły... - popatrzył na niego niemal ze łzami w oczach na co on pocałował go czule. Odwzajemnił pocałunek wtulając go w siebie mocniej i poczuł, jak głaszcze go uspokajająco po policzku.
- Cśśś... Tylko mi tu nie płacz... Wiesz, jestem w szoku po tym co usłyszałem... Ale nie mam innego wyjścia jak tylko cię wspierać i zrozumieć. Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe i chcę, żebyś wiedział że zrobię wszystko żeby było jak najlepiej. Dlatego dam ci trochę czasu zanim powiesz jej o nas, ale proszę żebyś zrobił to jednak jak najszybciej... Nie chcę się ukrywać, to byłoby dosyć żenujące. Jeżeli chcesz to zatrzymam się u Minyounga na ten czas kiedy ona tu będzie... - wyszeptał patrząc mu w oczy i dalej głaszcząc go po policzku. Jonghyun położył dłoń na jego dłoni, która znajdowała się na jego twarzy i pokręcił głową.
- Nie kocurku, nigdzie nie idź. Powiem jej, że jesteś moim współlokatorem i we dwóch jest nam łatwiej opłacać mieszkanie... Ale obiecuję, że później oświecę ją i powiem o nas. Też nie chcę się ukrywać a myślę, że to już najwyższy czas by się dowiedziała... - musnął delikatnie jego wargi. Bał się, bardzo się bał tego wszystkiego ale musiał stawić temu czoła. Nagle poczuł wibracje w kieszeni i odsunął się od ukochanego wyjmując telefon. Odblokował go i ujrzał wiadomość.
Od; Umma
Za dziesięć minut ląduję, będę czekać.
Skrzywił się widząc jej treść. Key również na nią spojrzał i pogłaskał go po głowie.
- Jedź po nią, ja zaczekam. Przygotuję dla niej pokój gościnny. - już wstał i chciał pójść, ale Jonghyun złapał go za rękę żeby się zatrzymał.
- Czekaj... Przecież my mamy wspólną sypialnię! Od razu się zorientuje, że coś jest nie tak. - podrapał się po głowie zupełnie nie wiedząc co z tym fantem zrobić.
- To czekaj, wiem. Udajmy, że pokój gościnny należy do ciebie i tam też zatrzyma się twoja mama, a ty... No cóż, pozostaje ci kanapa. Nie możesz spać ze mną bo wiesz, może zacząć coś podejrzewać. Po prostu nie wpuścimy jej do naszej sypialni, chociaż nie, ja jej nie wpuszczę bo to w końcu „mój pokój” więc potrzebuję trochę prywatności. To chyba powinno wystarczyć, nie? Spokojnie Jongie, będzie dobrze. - pocałował go w policzek i po chwili zniknął mu z oczu. On natomiast z ociąganiem się pojechał na lotnisko po nieproszonego gościa.
[Kibum]
Kiedy wszedł do ich wspólnej sypialni
zamknął za sobą drzwi i przystanął na moment. Mimo, że przy
Jonghyunie był spokojny, tak naprawdę targały nim różne emocje.
Po części smutek i złość, ale przede wszystkim coraz to bardziej
narastający strach. Miał bardzo złe przeczucie i kompletnie nie
wyobrażał sobie tego, jak mają mieszkać tu we trójkę.
Zaskakujące jak nastawienie do czegoś może się szybko zmienić.
Jeszcze godzinę temu z wielką chęcią poznałby jego matkę, ale
po usłyszeniu całej tej historii zrobiłby wszystko, żeby tylko
odwlec ten moment jak najdalej. Załamany poczuł jak nogi go zawodzą
i osunął się po drzwiach ostatecznie siadając na podłodze, w
którą aktualnie wpatrywał się pustym wzrokiem. Jak on ma przez
cały ten czas udawać, że Jjong nic dla niego nie znaczy? Przecież
to nie wypali, kobiecina zorientuje się za pierwszym razem, kiedy
tylko zobaczy jak na siebie patrzą… Westchnął nie mając pojęcia
co o tym wszystkim myśleć. No nic, trzeba się wziąć w garść.
Przetarł oczy dłonią i podniósł się z cichym jękiem po czym
zabrał się za zbieranie pierwszych lepszych rzeczy należących do
Jonghyuna. Miał zamiar porozkładać je w pokoju gościnnym, żeby
sprawić chociaż pozory, że tam mieszka. Resztę jego rzeczy
schował dokładnie po szafkach. Co prawda jego matka ma tu nie
wchodzić, ale cholera wie co tym wścibskim babskom czasem przyjdzie
do głowy. Kiedy ogarnął ich sypialnie, udał się do salonu aby
również tam troszkę ogarnąć. Mimo wszystko chciał pokazać się
z pozytywnej strony, choć doskonale wiedział, że od razu stał na
przegranej pozycji. Kiedy stał w kuchni zmywając ostatnie naczynia,
usłyszał że ktoś wchodzi do domu.
- Ach co za pogoda mnie powitała… Czy ten deszcz musiał spaść akurat teraz? - zaczęła biadolić niska kobiecina obsesyjnie poprawiając sobie fryzurę.
- Taka pora roku mamo, nic nie poradzimy. - powiedział pod nosem jej syn stawiając bagaże matki w salonie.
- Właściwie to mogłeś od razu zanieść je do… Yah! Co to za sterta kłaków?! - momentalnie odskoczyła widząc jak zwierzak obwąchuje jej sukienkę. - Jonghyun… Nie wspominałeś, że masz psa. - słysząc to Key od razu wkroczył do akcji, bojąc się żeby Killer nie zaczął na nią skakać.
- To może ja go wezmę… Dzień dobry. - natychmiast się ukłonił uśmiechając się delikatnie i zabrał psa spod jej nóg. Szybko zaniósł go do sypialni i zamknął drzwi, nie chcąc żeby zwierzak narobił szkód. Kiedy wrócił z powrotem, zauważył że Jonghyun i jego matka zażarcie o czymś dyskutują. Chrząknął informując ich o swojej obecności i podszedł bliżej. Kobieta natychmiast uśmiechnęła się łagodnie.
- Ach, czyli jesteś jego współlokatorem, tak? Dobry wieczór. - skinęła głową przyglądając się chłopakowi.
- Witam, nazywam się Kim Kibum. - uśmiechnął się i rzucił zrozpaczone spojrzenie Jonghyunowi. W obecnej chwili chciał uciec stąd jak najdalej. - Może jest pani głodna? Przygotuję kolację.
- Nonsens, to kobiety są od tego, żeby gotować. - natychmiast przebiła się między nimi i poszła do kuchni z zamiarem przygotowania czegoś. Kibum natomiast tylko stał i się uśmiechał, choć tak naprawdę był wewnętrznie zdruzgotany, bo właśnie ktoś obcy wlazł do JEGO kuchni. A JEGO kuchnia to miejsce święte. Jjong widząc to spojrzenie od razu zorientował się o co chodzi i nachylił się do jego ucha szepcząc „Wytrzymaj proszę”. Key tylko pokiwał głową, choć wiedział że nie będzie to łatwe. Czas spędzony przy kolacji wcale nie był miły. Matka Jjonga wypytywała ich o wszystko poczynając od rodziny, idąc przez zainteresowania i zawód przy którym skrytykowała fakt, że Kibum jest projektantem. A co było w tym złego? Praca jak każda inna… Po nakarmieniu Killera, około pierwszej w nocy Key rzucił się na łóżko wyczerpany. Od razu z przyzwyczajenia zajął swoją połowę i opatulił się szczelnie kołdrą. Miał dosyć wrażeń jak na jeden dzień i już miał zasnąć, gdy nagle usłyszał skrzypienie drzwi.
- Zwariowałeś? Twoja mama śpi obok… - wyszeptał widząc wchodzącego do sypialni Jonghyuna. Odsunął się kawałek, by ten mógł usiąść.
- Musiałem sprawdzić czy żyjesz. - powiedział cicho wpatrując się w ukochanego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mu ciężko.
- Jakoś się trzymam… - wyszeptał uciekając wzrokiem. - Idź na kanapę. Kobiety mają to do siebie, że wstają po nocach.
- Chcę buzi na dobranoc. - zrobił smutną minkę i popatrzył na niego oczkami zbitego psa, na co Key momentalnie się rozczulił. Pocałował go czule, ale krótko. Naprawdę się obawiał, że jego matka ich nakryje.
- Proszę. A teraz uciekaj. - uśmiechnął się lekko i pogłaskał go po policzku. - Jutro będzie lepiej.
- Na pewno. - Jjong odwzajemnił uśmiech i na palcach ewakuował się z pokoju. W końcu w czym może zaszkodzić starsza kobiecina? Pomarudzi sobie chwilę, coś tam pogada i w końcu pojedzie.
* * *
Z samego rana jedyną osobą, którą było najbardziej słychać był Jonghyun. Chłopak stale narzekał, że bolą go plecy.
- Cholerna kanapa… - jęknął biorąc sporego gryza kanapki.
- Jeśli chcesz to możemy się zamienić i…
- Nie ma takiej opcji mamo. Po pierwsze jesteś naszym gościem, a po drugie jestem jeszcze młody i jakoś wytrzymam.
- Czy to była aluzja do tego, że jestem stara? - oburzyła się kobieta, a Key nie wytrzymując zachichotał cicho. Starsza pani zjechała go wzrokiem i wróciła nim do syna. - Popatrz na swojego kolegę! Wstał o świcie i nie dość, że zrobił śniadanie to jeszcze zdążył się schludnie ubrać, a ty? Ledwo się obudziłeś i już narzekasz.
- Mamo, nie porównuj mnie do człowieka, który ma obsesję na punkcie czystości. - prychnął Jonghyun pakując sobie resztę kanapki do ust.
- A może powinnam? Czy ty kiedykolwiek dorośniesz? Czy choć raz wstałeś wcześniej i zrobiłeś coś pożytecznego? - na te słowa Key miał ogromną ochotę zareagować, bo Jjong nie raz witał go śniadaniem w łóżku, bądź kubkiem kawy. Niestety musiał to przemilczeć. - Nic dziwnego, że nie masz dziewczyny skoro prowadzisz taki tryb życia!
- Mamo, proszę cię, nawet nie zaczynaj… - jęknął ale kobieta mu przerwała chwytając go za dłoń.
- Ale nie martw się, twoja umma coś na to poradzi. - słysząc to Key momentalnie wstał od stołu wyczuwając, że rozmowa schodzi na niebezpieczne tory.
- To ja może już pójdę do pracy… - uśmiechnął się niemrawo i ukłonił po czym założył buty. Widząc ładną pogodę postanowił nie brać kurtki. Otwierając drzwi omal nie wpadł na jakąś dziewczynę, która stała w progu z szerokim uśmiechem. - Co do… - wyszeptał pod nosem, a matka Jjonga w ułamku sekundy znalazła się przy nim i wciągnęła obcą do domu.
- Synku, poznaj HaNę! - zachichotała klaszcząc w dłonie niczym licealistka, a chłopcy wymienili spanikowane spojrzenia.
- Ach co za pogoda mnie powitała… Czy ten deszcz musiał spaść akurat teraz? - zaczęła biadolić niska kobiecina obsesyjnie poprawiając sobie fryzurę.
- Taka pora roku mamo, nic nie poradzimy. - powiedział pod nosem jej syn stawiając bagaże matki w salonie.
- Właściwie to mogłeś od razu zanieść je do… Yah! Co to za sterta kłaków?! - momentalnie odskoczyła widząc jak zwierzak obwąchuje jej sukienkę. - Jonghyun… Nie wspominałeś, że masz psa. - słysząc to Key od razu wkroczył do akcji, bojąc się żeby Killer nie zaczął na nią skakać.
- To może ja go wezmę… Dzień dobry. - natychmiast się ukłonił uśmiechając się delikatnie i zabrał psa spod jej nóg. Szybko zaniósł go do sypialni i zamknął drzwi, nie chcąc żeby zwierzak narobił szkód. Kiedy wrócił z powrotem, zauważył że Jonghyun i jego matka zażarcie o czymś dyskutują. Chrząknął informując ich o swojej obecności i podszedł bliżej. Kobieta natychmiast uśmiechnęła się łagodnie.
- Ach, czyli jesteś jego współlokatorem, tak? Dobry wieczór. - skinęła głową przyglądając się chłopakowi.
- Witam, nazywam się Kim Kibum. - uśmiechnął się i rzucił zrozpaczone spojrzenie Jonghyunowi. W obecnej chwili chciał uciec stąd jak najdalej. - Może jest pani głodna? Przygotuję kolację.
- Nonsens, to kobiety są od tego, żeby gotować. - natychmiast przebiła się między nimi i poszła do kuchni z zamiarem przygotowania czegoś. Kibum natomiast tylko stał i się uśmiechał, choć tak naprawdę był wewnętrznie zdruzgotany, bo właśnie ktoś obcy wlazł do JEGO kuchni. A JEGO kuchnia to miejsce święte. Jjong widząc to spojrzenie od razu zorientował się o co chodzi i nachylił się do jego ucha szepcząc „Wytrzymaj proszę”. Key tylko pokiwał głową, choć wiedział że nie będzie to łatwe. Czas spędzony przy kolacji wcale nie był miły. Matka Jjonga wypytywała ich o wszystko poczynając od rodziny, idąc przez zainteresowania i zawód przy którym skrytykowała fakt, że Kibum jest projektantem. A co było w tym złego? Praca jak każda inna… Po nakarmieniu Killera, około pierwszej w nocy Key rzucił się na łóżko wyczerpany. Od razu z przyzwyczajenia zajął swoją połowę i opatulił się szczelnie kołdrą. Miał dosyć wrażeń jak na jeden dzień i już miał zasnąć, gdy nagle usłyszał skrzypienie drzwi.
- Zwariowałeś? Twoja mama śpi obok… - wyszeptał widząc wchodzącego do sypialni Jonghyuna. Odsunął się kawałek, by ten mógł usiąść.
- Musiałem sprawdzić czy żyjesz. - powiedział cicho wpatrując się w ukochanego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mu ciężko.
- Jakoś się trzymam… - wyszeptał uciekając wzrokiem. - Idź na kanapę. Kobiety mają to do siebie, że wstają po nocach.
- Chcę buzi na dobranoc. - zrobił smutną minkę i popatrzył na niego oczkami zbitego psa, na co Key momentalnie się rozczulił. Pocałował go czule, ale krótko. Naprawdę się obawiał, że jego matka ich nakryje.
- Proszę. A teraz uciekaj. - uśmiechnął się lekko i pogłaskał go po policzku. - Jutro będzie lepiej.
- Na pewno. - Jjong odwzajemnił uśmiech i na palcach ewakuował się z pokoju. W końcu w czym może zaszkodzić starsza kobiecina? Pomarudzi sobie chwilę, coś tam pogada i w końcu pojedzie.
* * *
Z samego rana jedyną osobą, którą było najbardziej słychać był Jonghyun. Chłopak stale narzekał, że bolą go plecy.
- Cholerna kanapa… - jęknął biorąc sporego gryza kanapki.
- Jeśli chcesz to możemy się zamienić i…
- Nie ma takiej opcji mamo. Po pierwsze jesteś naszym gościem, a po drugie jestem jeszcze młody i jakoś wytrzymam.
- Czy to była aluzja do tego, że jestem stara? - oburzyła się kobieta, a Key nie wytrzymując zachichotał cicho. Starsza pani zjechała go wzrokiem i wróciła nim do syna. - Popatrz na swojego kolegę! Wstał o świcie i nie dość, że zrobił śniadanie to jeszcze zdążył się schludnie ubrać, a ty? Ledwo się obudziłeś i już narzekasz.
- Mamo, nie porównuj mnie do człowieka, który ma obsesję na punkcie czystości. - prychnął Jonghyun pakując sobie resztę kanapki do ust.
- A może powinnam? Czy ty kiedykolwiek dorośniesz? Czy choć raz wstałeś wcześniej i zrobiłeś coś pożytecznego? - na te słowa Key miał ogromną ochotę zareagować, bo Jjong nie raz witał go śniadaniem w łóżku, bądź kubkiem kawy. Niestety musiał to przemilczeć. - Nic dziwnego, że nie masz dziewczyny skoro prowadzisz taki tryb życia!
- Mamo, proszę cię, nawet nie zaczynaj… - jęknął ale kobieta mu przerwała chwytając go za dłoń.
- Ale nie martw się, twoja umma coś na to poradzi. - słysząc to Key momentalnie wstał od stołu wyczuwając, że rozmowa schodzi na niebezpieczne tory.
- To ja może już pójdę do pracy… - uśmiechnął się niemrawo i ukłonił po czym założył buty. Widząc ładną pogodę postanowił nie brać kurtki. Otwierając drzwi omal nie wpadł na jakąś dziewczynę, która stała w progu z szerokim uśmiechem. - Co do… - wyszeptał pod nosem, a matka Jjonga w ułamku sekundy znalazła się przy nim i wciągnęła obcą do domu.
- Synku, poznaj HaNę! - zachichotała klaszcząc w dłonie niczym licealistka, a chłopcy wymienili spanikowane spojrzenia.
Boże, to jest boskie, jak na moich bogów przystało! <3 Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału! I kolejny fick, na którego czekam... xd Jong i jego „zostawiłem na stole” powaliło mnie totalnie XD Albo "Widzisz te spodnie? NO CZY TY JE WIDZISZ?" Key kochanie, tak bardzo Diva <3 Key, Pan Kuchni xD Jaki rym... Już nie lubię tej matki. Jaki wstrętny babsztyl... >_< Jak najszybciej piszcie następny rozdział, bo to jest EPIC! Oczywiście nie zapominajcie o swoich innych fickach.. Ale jest tak, jak powiedziałam. Połączenie dwóch genialnych umysłów daje efekt idealny <3 Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńaretseyuktds6ucopv;bp *Q*
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM I JESZCE RAZ KOCHAM!
mówiłam to wiele razy ale cóż.... będę to powtarzać aż zrozumiecie że JESTEŚCIE GENIALNE, IDEALNE I W OGÓLE NO <3
te teksty typu:
jeśli Jjonga faktycznie za dwie minuty nie będzie na dole, to urządzi mu istne piekło w postaci tygodniowego celibatu.
Kibum natomiast nie mógł się na napatrzeć na swój tyłek. Nie żeby był jakimś narcyzem, ale w tych spodniach jego dupcia była tak pociągająca, że aż sam by ją pomacał.
xD padłam normalnie, nie wiem jak wy tak możecie, taki talent. Jak piszecie osobno to was podziwiam a jak razem tooo.... biegne budować ołtarzyk i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy <3 <3
Jezu, serio? W TAKIM MOMENCIE?? No czy wyście poszalały?? może lekarza? x.x każdy mądry wie, że takie rzeczy się kontynuuje T^T mam ochotę rzucać laptopem za to zakończenie. Jesteście wredne. XD Bardzo, bardzo, bardzo wredne. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi sie naprawdę szybko, bo mnie rozsadzi z niecierpliwości. XD aż mnie brzuch z tego rozbolał x.x
OdpowiedzUsuńNie przeciągając. Życzę weny, weny, weny i jeszcze raz weny. I czasu oraz chęci. to najważniejsze ^^
Haha, wiemy że zakończenie w takim momencie było wredne... Ale dacie radę, postaramy się napisać 2 część jak najszybciej. :D Pozdrawiam. <3
UsuńOk, miałam nadrobić najpierw poprzedniego oneshota i to wieloczęściowe, aby poznać Twój styl blingbling, jednak skusiło mnie to, że napisałyście coś razem, więc postanowiłam zacząć od tego i musze przyznać, że dobrze sie zgrywanie. Czytając nie odnoszę wrażenia, że piszą je dwie osoby, co czasem mam ze znajomą z którą pisze rpg. Wszystko czytało się płynnie, nawet nie musiałam sie zagłębiać która z was co pisała, bo obie robicie to dobrze, za co chwała dla Ciebie blingbling, bo podobno to twoje początki w pisaniu :3
OdpowiedzUsuńA teraz co do fabuły: Ciekawie się zaczyna. Ostatnio marudziłam na niedosyt JongKey a tutaj prosze, takie urocze, trzyczęściowe opowiadanie :3 Chwała was za to. W sumie matka Jonghyuna jest zwykle przedstawiana jako ta mniej tolerancyjna. Przynajmniej z mojego doświadczenia i tego co czytałam, to zwykle nie dogaduje się z Kibumem lub nie akceptuje ich związku. Sama jestem osobą nader tolerancyjną, dlatego nie rozumiem jak można żywić urazę czy nienawiść do gejów, nawet biorąc pod uwagę przeszłość i tą akcję z mężem.Sama jakbym przyłapała męża na zdradzie z facetem na początku byłabym pewnie zła albo rozżalona, jednak ostatecznie bym miałą z nim dobre relację. W końcu kto nie chce miec przyjaciela geja? xd
Ach, już nie lubię tej dziewczyny, chociaż znam tylko jej imię... po prostu nie. Wchodzi w drogę JongKey, więc wypada na wstępie i ląduję na mojej czarnej liście. Chociaż w sumie jest nieświadoma i wplątana w to przez matkę Jonga.. ach, niech ta kobieta juz wyjedzie.
W sumie jestem ciekawa co Jong zrobi, w końcu obiecał Kibumowi że jej powie, jednak czy nie stchórzy? Okey, nie będe tak głośno spekulować, po prostu poczekam na kolejny rozdział. Życzę wam obu weny i czasu na pisanie, bo w sumie razem jest o wiele szybciej i przyjemniej :3
Wow, jaki długi komentarz... ;w; Po pierwsze chcę podziękować za te miłe słowa o mnie, naprawdę to dla mnie dużo znaczy biorąc pod uwagę właśnie ten fakt, że dopiero zaczynam. Jestem bardzo szczęśliwa wiedząc, że podoba wam się to jak piszę ^^' bo w sumie to bałam się trochę waszej opinii. Dziękuję bardzo, na pewno was nie zawiedziemy i nie każemy długo czekać na kolejną część. :3
UsuńAhh okropnie się ciesze z tej współpracy! <3
OdpowiedzUsuńMam wielki niedobór JongKey, za to teraz jakoś przeżyje :D Ogólnie bardzo mi się podoba fabuła tego ff i nie mogę się doczekać kolejnej części ^^
Weny, pozdrawiam Grellu~
Ja również cierpię na niedobór Jongkey. Ten paring po prostu nie ma prawa się nudzić:D Jestem ciekawa rozwoju dalszej akcji. Wybaczcie za tak krótki komentarz, ale nauka wyssała ze mnie jakąkolwiek wenę... xD Ogółem jestem pozytwynie zaskoczona<3
OdpowiedzUsuńTo jest boskie nie moge sie doczekać jak jego matka sie dowie że oni są razem XD
OdpowiedzUsuńTo kiedy następny rozdział ????
Jeszcze nie wiemy, ale nie martwcie się, postaramy się to napisać jak najszybciej. :3
Usuń