Hejcia. Chciałabym coś powiedzieć zanim przejdę do one-shota. Napisałam go, ponieważ dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień dla mnie i dla Oczka, a dokładniej nasza druga rocznica. <3 Dlatego też dedykuję ten tekst właśnie jej. :3 Wszystko co tu przeczytacie jest wyjęte z głębi serca i mam nadzieję, że spodoba się mojemu Kocurkowi jak i wam. To tyle, dziękuję za uwagę. :3
Miłość... Czym jest miłość?
Zawsze, kiedy oglądałem przeróżne komedie romantyczne myślałem,
że to właśnie jest miłość. To, co łączyło tych ludzi, którzy
mimo wszelkich trudności zawsze koniec końców byli razem. Często
wiązało się to z ogromnym cierpieniem i bólem, którego nie łatwo
było się pozbyć. Nie potrafili oni zapomnieć o sobie, nawet kiedy
byli daleko od siebie, to i tak nie mogli wytrzymać, bez tej
bliskości, bez czułości jaką się niegdyś obdarzali. Więc nawet
odległość nie mogła zniszczyć tego, co do siebie czuli. Jednak
cóż tu marzyć o czymś takim... Przecież to tylko filmy, prawda?
To tylko wytwór wyobraźni autorów tych przepięknych historii,
którzy właśnie tak postrzegali miłość idealną i tak chcieli to
zobrazować, pewnie żeby ludzie poczuli się jeszcze gorzej,
ponieważ każdy był świadomy tego, że jego nigdy nie spotka nic
tak cudownego. I ja byłem jedną z tych osób, wiedziałem, że
nawet nie ma szans, żebym przeżył coś takiego. Choć muszę
przyznać, że jestem strasznym romantykiem i często wyobrażałem
sobie takie historie ze mną w roli głównej, ale to tylko moje
fantazje. Takie coś nie miało prawa bytu, po prostu. A miłość od
pierwszego wejrzenia? Brednie, co to w ogóle miało być? Jak to
możliwe, żeby zakochać się w kimś, kogo się nawet nie zna, kogo
zobaczyło się pierwszy raz na oczy? Przecież to nonsens. Nie ma
opcji. Tak... Tak kiedyś myślałem.
Jednak pewnego dnia stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia. Ten moment, kiedy spotkałem Cię przypadkowo na ulicy... Kiedy obdarzyłeś mnie tym pięknym uśmiechem i przedstawiłeś się. Myślałem, że coś mi się wydawało, że wcale nie poczułem czegoś dziwnego w środku. Mimo wszystko nie chciałem się z Tobą żegnać, dlatego zaprosiłem Cię na lody, heh. Do dzisiaj pamiętam, jak wracałem z naszym zamówieniem do stolika, który zająłeś i wyglądałeś przez okno wypatrując nie wiadomo czego. Wydało mi się to naprawdę urocze. Jednak nadal nie wiedziałem, dlaczego tak mnie do siebie przyciągałeś, choć znaliśmy się zaledwie pół godziny.
No i od tego przypadkowego spotkania wszystko się zaczęło. Z czasem, kiedy spędzaliśmy ze sobą całe dnie a nawet i noce, oczywiście bez żadnych podtekstów, zacząłem uświadamiać sobie, co tak naprawdę do Ciebie czuję. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że teraz nie potrafiłbym już żyć bez Twojej obecności, bez Ciebie u mojego boku. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, ale ja w głębi serca czułem, że dla mnie to nie jest tylko przyjaźń. I właśnie dokładnie dwa lata temu odważyłem się wyznać Ci swoje uczucia. Nawet nie masz pojęcia jak się bałem... Nie miałem pojęcia jak to przyjmiesz, ale wiedziałem, że dłużej nie będę mógł tego ukrywać. Zbyt bardzo pragnąłem czegoś więcej, zbyt bardzo chciałem Cię do siebie tulić i całować bez żadnych ograniczeń, zbyt bardzo chciałem bez przerwy powtarzać Ci, że... Kocham Cię. Tak, zakochałem się w Tobie. I nie mogłem nic na to poradzić, to było nie uniknione, stało się, a co się stało to się nie odstanie.
Powiedziałem Ci to... Te dwa słowa, które diametralnie zmieniły wszystko co nas łączyło. W tamtej chwili nasza przyjaźń... Ona... Przerodziła się w coś więcej, bo okazało się, że odwzajemniałeś moje uczucia. Miałem ochotę skakać, krzyczeć, mówić wszystkim w okół jaki jestem szczęśliwy. Nie chciało mi się wierzyć, że to się działo naprawdę. I właśnie wtedy wszystko się zmieniło. To, o czym marzyłem stało się rzeczywistością. Stałeś się częścią mojego życia, częścią mnie. Najważniejszą częścią... Moim sercem, już na zawsze. Chociaż prawdę mówiąc, to od chwili kiedy tylko Cię spotkałem... Ono zaczęło bić dla Ciebie, ale po prostu nie mogłem tego dostrzec, jeszcze wtedy nie wiedziałem co tak naprawdę się wydarzyło. Później było już tylko lepiej...
Te wszystkie piękne chwile, które razem przeżyliśmy... Dużo by tu wymieniać, ale chyba najbardziej zapadło mi w pamięć, jak zabrałem Cię w góry. Sądziłeś, że tego nie zrobię? Że nie wykrzyczę z samego Mount Everest, że Cię kocham? No to myliłeś się. Chciałeś bym udowodnił, że wykrzyczę to całemu światu, więc to zrobiłem. Dla mnie nie był to żaden problem, bo chciałem, by każdy wiedział, że należysz tylko do mnie, że Ty, Kim Kibumie, jesteś mój i tylko mój. I za żadne skarby świata nie oddam Cię nikomu innemu, ponieważ to Ty jesteś największym skarbem jaki istnieje.
Niestety... Oprócz cudownych przeżyć były również te złe. I to właśnie z mojej winy, to ja Cię zraniłem, opuściłem kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Nie wiem dlaczego tak się stało, chyba byłem zbyt słaby. Nie umiałem poradzić sobie z tym, że nie miałeś dla mnie czasu, że nie mogłeś poświęcić mi go tyle ile powinieneś. A ja nie potrafiłem tego zrozumieć i poszedłem szukać pocieszenia gdzie indziej... Tym samym zostawiając Cię z sercem rozerwanym na miliony kawałków.
Teraz kiedy tak o tym pomyślę, to szczerze mówiąc wydaje mi się, że to nam posłużyło. Dzięki temu w końcu mogłem zrozumieć, że to Ty jesteś tym jedynym, i że tylko z Tobą mogę być szczęśliwy. Było naprawdę trudno zdobyć Twoje wybaczenie, ale nie mogłem się poddać. Zawaliłem i to nie raz, jednak Twoja miłość chyba była silniejsza. Przyjąłeś mnie z powrotem, pominąłeś to, że tyle się przeze mnie wycierpiałeś i znowu obdarzyłeś mnie nią.
Wiem, że ciężko się to wspomina, że to był chyba najgorszy okres w Twoim jak i w moim życiu... Ale przez ten czas mogliśmy pomyśleć, zdać sobie sprawę z tego, że nic nie będzie w stanie zastąpić tego, co nas połączyło. Nowa miłość nie wchodziła w grę... No bo jakby mogła się pojawić, skoro my kochaliśmy się nadal, skoro nasze uczucie nadal trwało i za nic nie chciało nas opuścić? Skoro tęskniliśmy za sobą, myśleliśmy o sobie i choć bardzo chcieliśmy przestać to... No nie dało się. Cóż z tego, że próbowaliśmy. I tak nie udało nam się wyrzucić z pamięci tego wszystkiego co razem przeżyliśmy, co nas spotkało.
Do teraz dziękuję Bogu, że w końcu po całym tym strasznym czasie wróciliśmy do siebie. Że wybaczyłeś, że powiedziałeś, że nie ważne jak bardzo się starałeś, nie mogłeś przestać mnie kochać. Po tym wszystkim naprawdę zacząłem doceniać to, co mam. Zacząłem doceniać to, że mam Ciebie i Twoją miłość. Teraz już wiem, że popełniłem największy błąd w swoim życiu pozwalając Ci odejść. I obiecałem sobie, że więcej do tego nie dopuszczę. Nie ma mowy.
Kocham Cię całym sercem, całą duszą, całym sobą. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i dla Ciebie mógłbym zrobić absolutnie wszystko. Chcę być z Tobą do końca, nie wiem którego, świata, życia... Nie ważne. Po prostu do końca i zawsze będę walczył o naszą miłość, nie pozwolę na to, by cokolwiek bądź ktokolwiek zniszczył nasz związek.
Teraz łapię Twoją dłoń i splatam nasze palce ze sobą. Patrzysz na ten gest i z rozczulonym wyrazem twarzy muskasz delikatnie moje usta, uśmiechając się promiennie. Nie wiem dlaczego, ale to stało się nasze, splecione dłonie, które wyrażały wszystko. A dokładniej mówiąc, trzy słowa, których obiecuję się trzymać choćby nie wiem co.
„Na zawsze razem.” <3
Jednak pewnego dnia stało się coś, czego nie zapomnę do końca życia. Ten moment, kiedy spotkałem Cię przypadkowo na ulicy... Kiedy obdarzyłeś mnie tym pięknym uśmiechem i przedstawiłeś się. Myślałem, że coś mi się wydawało, że wcale nie poczułem czegoś dziwnego w środku. Mimo wszystko nie chciałem się z Tobą żegnać, dlatego zaprosiłem Cię na lody, heh. Do dzisiaj pamiętam, jak wracałem z naszym zamówieniem do stolika, który zająłeś i wyglądałeś przez okno wypatrując nie wiadomo czego. Wydało mi się to naprawdę urocze. Jednak nadal nie wiedziałem, dlaczego tak mnie do siebie przyciągałeś, choć znaliśmy się zaledwie pół godziny.
No i od tego przypadkowego spotkania wszystko się zaczęło. Z czasem, kiedy spędzaliśmy ze sobą całe dnie a nawet i noce, oczywiście bez żadnych podtekstów, zacząłem uświadamiać sobie, co tak naprawdę do Ciebie czuję. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że teraz nie potrafiłbym już żyć bez Twojej obecności, bez Ciebie u mojego boku. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, ale ja w głębi serca czułem, że dla mnie to nie jest tylko przyjaźń. I właśnie dokładnie dwa lata temu odważyłem się wyznać Ci swoje uczucia. Nawet nie masz pojęcia jak się bałem... Nie miałem pojęcia jak to przyjmiesz, ale wiedziałem, że dłużej nie będę mógł tego ukrywać. Zbyt bardzo pragnąłem czegoś więcej, zbyt bardzo chciałem Cię do siebie tulić i całować bez żadnych ograniczeń, zbyt bardzo chciałem bez przerwy powtarzać Ci, że... Kocham Cię. Tak, zakochałem się w Tobie. I nie mogłem nic na to poradzić, to było nie uniknione, stało się, a co się stało to się nie odstanie.
Powiedziałem Ci to... Te dwa słowa, które diametralnie zmieniły wszystko co nas łączyło. W tamtej chwili nasza przyjaźń... Ona... Przerodziła się w coś więcej, bo okazało się, że odwzajemniałeś moje uczucia. Miałem ochotę skakać, krzyczeć, mówić wszystkim w okół jaki jestem szczęśliwy. Nie chciało mi się wierzyć, że to się działo naprawdę. I właśnie wtedy wszystko się zmieniło. To, o czym marzyłem stało się rzeczywistością. Stałeś się częścią mojego życia, częścią mnie. Najważniejszą częścią... Moim sercem, już na zawsze. Chociaż prawdę mówiąc, to od chwili kiedy tylko Cię spotkałem... Ono zaczęło bić dla Ciebie, ale po prostu nie mogłem tego dostrzec, jeszcze wtedy nie wiedziałem co tak naprawdę się wydarzyło. Później było już tylko lepiej...
Te wszystkie piękne chwile, które razem przeżyliśmy... Dużo by tu wymieniać, ale chyba najbardziej zapadło mi w pamięć, jak zabrałem Cię w góry. Sądziłeś, że tego nie zrobię? Że nie wykrzyczę z samego Mount Everest, że Cię kocham? No to myliłeś się. Chciałeś bym udowodnił, że wykrzyczę to całemu światu, więc to zrobiłem. Dla mnie nie był to żaden problem, bo chciałem, by każdy wiedział, że należysz tylko do mnie, że Ty, Kim Kibumie, jesteś mój i tylko mój. I za żadne skarby świata nie oddam Cię nikomu innemu, ponieważ to Ty jesteś największym skarbem jaki istnieje.
Niestety... Oprócz cudownych przeżyć były również te złe. I to właśnie z mojej winy, to ja Cię zraniłem, opuściłem kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Nie wiem dlaczego tak się stało, chyba byłem zbyt słaby. Nie umiałem poradzić sobie z tym, że nie miałeś dla mnie czasu, że nie mogłeś poświęcić mi go tyle ile powinieneś. A ja nie potrafiłem tego zrozumieć i poszedłem szukać pocieszenia gdzie indziej... Tym samym zostawiając Cię z sercem rozerwanym na miliony kawałków.
Teraz kiedy tak o tym pomyślę, to szczerze mówiąc wydaje mi się, że to nam posłużyło. Dzięki temu w końcu mogłem zrozumieć, że to Ty jesteś tym jedynym, i że tylko z Tobą mogę być szczęśliwy. Było naprawdę trudno zdobyć Twoje wybaczenie, ale nie mogłem się poddać. Zawaliłem i to nie raz, jednak Twoja miłość chyba była silniejsza. Przyjąłeś mnie z powrotem, pominąłeś to, że tyle się przeze mnie wycierpiałeś i znowu obdarzyłeś mnie nią.
Wiem, że ciężko się to wspomina, że to był chyba najgorszy okres w Twoim jak i w moim życiu... Ale przez ten czas mogliśmy pomyśleć, zdać sobie sprawę z tego, że nic nie będzie w stanie zastąpić tego, co nas połączyło. Nowa miłość nie wchodziła w grę... No bo jakby mogła się pojawić, skoro my kochaliśmy się nadal, skoro nasze uczucie nadal trwało i za nic nie chciało nas opuścić? Skoro tęskniliśmy za sobą, myśleliśmy o sobie i choć bardzo chcieliśmy przestać to... No nie dało się. Cóż z tego, że próbowaliśmy. I tak nie udało nam się wyrzucić z pamięci tego wszystkiego co razem przeżyliśmy, co nas spotkało.
Do teraz dziękuję Bogu, że w końcu po całym tym strasznym czasie wróciliśmy do siebie. Że wybaczyłeś, że powiedziałeś, że nie ważne jak bardzo się starałeś, nie mogłeś przestać mnie kochać. Po tym wszystkim naprawdę zacząłem doceniać to, co mam. Zacząłem doceniać to, że mam Ciebie i Twoją miłość. Teraz już wiem, że popełniłem największy błąd w swoim życiu pozwalając Ci odejść. I obiecałem sobie, że więcej do tego nie dopuszczę. Nie ma mowy.
Kocham Cię całym sercem, całą duszą, całym sobą. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i dla Ciebie mógłbym zrobić absolutnie wszystko. Chcę być z Tobą do końca, nie wiem którego, świata, życia... Nie ważne. Po prostu do końca i zawsze będę walczył o naszą miłość, nie pozwolę na to, by cokolwiek bądź ktokolwiek zniszczył nasz związek.
Teraz łapię Twoją dłoń i splatam nasze palce ze sobą. Patrzysz na ten gest i z rozczulonym wyrazem twarzy muskasz delikatnie moje usta, uśmiechając się promiennie. Nie wiem dlaczego, ale to stało się nasze, splecione dłonie, które wyrażały wszystko. A dokładniej mówiąc, trzy słowa, których obiecuję się trzymać choćby nie wiem co.
„Na zawsze razem.” <3
Omo, to było piękne! W końcu coś wesołego <3 Wszystkiego najlepszego i żeby wasz związek przetrwał całą wieczność <3 Żeby już zawsze było tak, jak jest teraz i żebyście nigdy nie miały złych przeżyć, jak to często bywa. Żeby nikt was nie rozdzielił i żebyście były przy sobie w trudnych chwilach, jak i w tym szczęśliwych! Szczęścia, moje kochane <3
OdpowiedzUsuńAwww, jak miło. :3 Dziękidziękidzięki. <3
Usuń....... *rzuca się na nią i zasypuje ją milionem buziaków* Boże, jakie to piękne ;;;;; dziękuję Skarbie! Kocham Cię <3 najmocniej na świecie! <3 Jesteś najlepsza... Jezu... *idzie płakać* .... *po chwili wraca* ... nie czekaj jeszcze... * znowu idzie* ... *wraca i wtula się w nią ze wszystkich sił* Mój niewyedukowany dinozaur ;; <3 *złapała ją za dłoń i splotlła ich paluszki razem* Kocham Ciebie ;; <333
OdpowiedzUsuńHihihihi, oj Ty mój Skarbie. :33 Też Cię kocham kocham kocham, najbaardziej jak się da! *tuli ją do siebie bardzo mocno* I już nie płacz niuu, to miało być po to, żebyś się uśmiechała a nie płakała. <3 Głupolek kochany~ <3
UsuńOmo *o*
OdpowiedzUsuńTo było takie piękne, urocze i rozczulające, naprawdę wyszło genialnie <3
I szczęścia Wam kochane, żeby te 2 latka zamieniły się dla Was w wieczność i żebyście zawsze były przy sobie <3
Suooodkoooo <3
OdpowiedzUsuńNigdy się nie zawiodę na moich unni, zawsze ideal ie <3
Dużo szczęścia (czy jeszcze więcej niż dotychczas) i wgl kolejnych rocznic
moje kochane unni, miełości~
Piękne, cudowne, urocze, kochane... Mogłabym tak jeszcze wymieniać i wymieniać... Naprawdę śliczne *płacze* Chciałabym, aby ktoś dla mnie coś takiego napisał... Marzenia...
OdpowiedzUsuńNo, ale mniejsza z tym. Wszystkiego najlepszego kochane <3
Nominowałam Cię do Liebster Award >>> http://cnbluestory.blogspot.com/2014/05/nominacja-bloga-do-libster-award-ii.html
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że nie masz mi za złe, że piszę to pod tym postem :))
Śliczne, w sam raz na poprawę humoru :3 Jestem tutaj w '15, dlatego już 3 lata :3
OdpowiedzUsuń